Jeśli Apple jest mistrzem szumu, dlaczego inne marki nie uczą się?!

Opublikowany: 2020-07-21

W dzisiejszych czasach prawie każda premiera telefonu jest poprzedzona gorączkową aktywnością promocyjną. Wrzucane są memy, kręcą się filmy, dochodzi do nieoficjalnych przecieków, mają miejsce oficjalne przecieki – w zasadzie media są pełne wiadomości na temat urządzenia. Mówiliśmy jednak „prawie” przy każdym uruchomieniu telefonu. Jest bowiem jedna marka, której premiery poprzedza niemal niesamowita i dziwna cisza. Produkuje bardzo drogie telefony. I nie tylko to, sprzedaje je w ogromnych ilościach. Prawie każdy uważa ją za jedną z wiodących firm marketingowych w branży technologicznej. Mistrz szumu.

If Apple is the master of hype, why aren't other brands learning?! - hype

Spis treści

Sposób Apple? To działa! Podążaj za tym? Nieee!

Oczywiście mam na myśli Apple. Gigant z Cupertino uczynił marketing sztuką piękną, komunikując się tak skutecznie, że miliony użytkowników znoszą nie tylko radykalne zmiany w projektowaniu i funkcjach, ale także znaczne podwyżki cen. IPhone jest tego doskonałym przykładem. Wiele osób przewidywało, że ludzie nie wydadzą 999 dolarów na iPhone'a, gdy Apple podniósł cenę do jednego cala czterocyfrowego. Podobnie ludzie szydzili z odwagi Apple na wprowadzenie na rynek telefonów premium bez wyświetlaczy Full HD – po raz kolejny wielu przewidywało, że niewielu je kupi. Cóż, ludzie je kupowali. I w takich liczbach, że cztery z dziesięciu najlepiej sprzedających się smartfonów w pierwszym kwartale 2020 r. to iPhony, i tak, w tym bardzo drogie 11 Pro i 11 Pro Max.

Nic dziwnego, że ludzie uważają markę nie tylko za mistrza technologii, ale także marketingu. W rzeczywistości istnieje bardzo głośna część społeczności technologicznej, która twierdzi, że Apple bardziej zajmuje się marketingiem produktów niż ich wytwarzaniem – co wielu nazywa tłumem „ludzie kupują Apple tylko za logo”. Apple ma być panem i mistrzem szumu wokół produktów – generując takie zainteresowanie, które sprawia, że ​​jego produkty nie mogą się oprzeć swoim odbiorcom!

Teraz, przy takiej reputacji marketingowej, można by pomyśleć, że każda marka telefonów będzie próbowała skopiować sposób sprzedaży telefonów przez Apple i wypromować je, prawda?

Zło.

Inne marki próbują czerpać inspirację (to słowo) ze stylu prezentacji Apple, a nawet z projektowania produktów, ale jeśli chodzi o generowanie zainteresowania produktem lub szumu, odpowiedź brzmi „naaaaah”! (dodaj kilka dodatkowych „a” dla wpływu, jeśli chcesz)

Utknąłem w nawykowej rutynie

If Apple is the master of hype, why aren't other brands learning?! - apple hype
Zdjęcie: telegraph.co.uk

Brzmi trudno w to uwierzyć? Cóż, spójrz na horyzont telefoniczny. Prawie nie ma dnia bez rozmowy o kolejnym iPhonie. Plotki krążą i widzieliśmy już kilka próbek rozmiarów wyświetlaczy, rozmieszczenia kamer i sam Pan wie, co jeszcze. Oczywiście dzieje się tak również z innymi urządzeniami – mówi się o Google Pixel, serii Galaxy Note, a ostatnio o OnePlus Nord.

Jest jednak jedna ogromna różnica między nimi – w przypadku Apple przecieki i informacje są prawie zawsze nieoficjalne. Nie ma szefa Apple, który twierdziłby, że następny iPhone ma wyświetlacz, który jest super wyjątkowy, ani nie chodzi o ocenę DxO swoich aparatów. W rzeczywistości w większości przypadków Apple nawet nie wspomina, że ​​uruchamia iPhone'a nawet na zaproszenie! Wydaje się, że styl Apple, który promuje premierę, polega na tym, że nie mówi o tym wszystkim, przynajmniej nie oficjalnie. Zamiast tego wydaje się wstrzymywać, pozwalając ludziom i mediom mówić o wszystkim.

Nawet po premierze, dyrektorzy Apple rzadko przesadzają, mówiąc o produkcie, chociaż często widuje się, że zwracają uwagę na scenariusze użycia (uratowanie życia określonej osoby, pewna szkoła robiąca coś itd.) i oczywiście rozmawiają o czyste dane dotyczące sprzedaży. „Jeśli chodzi o oświadczenia reklamowe, Apple robi tyle samo na temat iPhone'a w ciągu roku, ile większość marek robi w ciągu dwóch tygodni o swoich flagowych produktach przed lub w trakcie premiery”, zauważył kiedyś nasz kolega. Apple wydaje się podążać za dość nudną metodą pozwalającą produktowi i starannie ukierunkowanym informacjom za to mówić.

Porównaj to z tym, co robi większość innych graczy. Tak, są przecieki, ale szefowie marek również udzielają wywiadów i ujawniają informacje o urządzeniu z tygodniowym wyprzedzeniem. Ekskluzywy pojawiają się w całym Internecie, a wpływowe osoby angażują się we własne „wyłączności”. Tak bardzo, że do czasu faktycznej premiery większość ludzi wie wszystko, co warto wiedzieć o produkcie.

Mówić lub nie mówić o naszym produkcie, oto jest pytanie…

If Apple is the master of hype, why aren't other brands learning?! - Apple hype genius

Oba podejścia mają swoich zwolenników. I cóż, nie powiemy, które podejście jest właściwe, a które złe. Jest wystarczająco dużo miejsca dla obu. Ale to, co naprawdę nas zaskakuje, to fakt, że biorąc pod uwagę niemal niewiarygodny wskaźnik sukcesu, jakim cieszy się Apple i jego reputację w dziale szumu, inne marki nie próbują przynajmniej podążać za jego stylem budowania produktów „pozwól innym ludziom mówić”. Zwłaszcza, gdy tak wiele „przereklamowanych z tygodniowym wyprzedzeniem” uruchomień telefonów ma tendencję do spadania (Pixel, ktokolwiek?).

Kierownik wyższego szczebla w wiodącej marce smartfonów twierdził, że nie jest to aż tak trudne, ale marki nie podążały spokojną drogą Apple tylko dlatego, że były przyzwyczajone do starszego stylu. „ W rzeczywistości byłoby łatwiej mieć strategię taką jak Apple ” – powiedział dyrektor. “ Większy nacisk na produkt. Mniej interakcji i ogłoszeń do zarządzania. Ale potem ludzie mówią: „wszyscy robili to w ten sposób od wieków. I oczywiście, niektórzy z nas UWIELBIAJĄ udzielanie ekskluzywnych wywiadów, ponieważ ma to na celu rozgłos produktu. Dziś doszło do etapu, kiedy społeczność detaliczna OCZEKUJE, że omówimy produkt na długo przed wprowadzeniem na rynek”.

Dyrektor wykonawczy czuł również, że Apple może faktycznie „selektywnie przeciekać” informacje ludziom, ale prawie nigdy nie umieściłby ich oficjalnie na tych informacjach. Rezultat: po prostu istnieje większe poczucie oczekiwania wokół wydarzenia Apple. „Możesz mieć ogólne pojęcie o tym, co nadchodzi”, powiedział nam dyrektor. „Ale nie masz pewności, ponieważ wszystko, co masz, to plotki i przecieki. Oczywiście, niektóre mają rację, ale jest ich tak wiele, że niektóre na pewno będą.

Nie jest tak, że marki spoza Apple nie próbowały wcześniej „cichej” trasy. Xiaomi prawdopodobnie dokonało największego zamachu stanu w zeszłym roku, kiedy wypuściło Redmi Note 7 Pro. Nikt nie spodziewał się, że zobaczy czujnik i procesor, w które wyposażone było urządzenie. Premiera była chyba jedną z najbardziej zaskakujących w ostatnim czasie, a sam produkt rzeczywiście spisał się bardzo dobrze. Dlaczego więc tego rodzaju podejście nie jest stosowane częściej?

Czasami hałas działa, ale cisza też może działać

Według wszystkich relacji jest to bardziej kwestia przyzwyczajenia i oczekiwań. Ludzie przyzwyczaili się do rutyny mówienia o produkcie, nawet gdy jest on rozwijany, podobnie jak filmowiec mówi o swoim filmie jeszcze przed jego ukończeniem. Ale chociaż w przeszłości takie dyskusje były głównie nieoficjalne i ogólnie ze społecznością handlową (główne źródło tak wielu przecieków), ostatnio stały się znacznie bardziej oficjalne. Nierzadko zdarza się, że dyrektor generalny ujawnia szczegóły produktu na długo przed premierą. Może też czasami skłonić konsumentów, którzy planują zakup konkurencyjnego produktu w tej chwili, aby poczekać trochę dłużej – hej, sam Apple ujawnił pierwsze iPhone’y na kilka miesięcy przed jego oficjalnym udostępnieniem, chociaż zrobił to raczej na pełnoprawnym wydarzeniu. niż jako wyłączność dla wybranych mediów!

Oczywiście takie podejście pomaga w generowaniu szumu i zainteresowania, ale może być trochę mieczem obosiecznym. Po pierwsze, całkowicie zmniejsza przewagę startu. Po drugie, w rzeczywistości daje konkurencji bardzo publiczne wyobrażenie o tym, jaki jest produkt, pozwalając jej na znacznie wcześniejszą strategię przeciwdziałania (często obracającą się wokół informowania sprzedawców i sieci detalicznej). I cóż, zawsze istnieje ryzyko, że ludziom może się NIE spodobać to, co ujawnia się na temat produktu – odkrycie, że Pixel 3 nie miał podwójnych kamer, faktycznie rozczarowało wielu, podobnie jak jego konstrukcja.

Wszystko to sprawia, że ​​Apple jest raczej ostrożny, „ nie powiemy ani słowa oficjalnie, jeśli możemy mu pomóc ” styl obsługi wprowadzania produktów na rynek wydaje się raczej wygodną opcją. Ci, którzy się temu sprzeciwiają, mogą twierdzić „ale to jest Apple. Jeśli nie będziemy rozmawiać o produkcie, nikt nie będzie ciekawy”, ale cóż, metoda „rozmawiaj do upadłego” również nie gwarantuje sukcesu. I z pewnością strategia, która prawie zawsze działa, jest o wiele lepsza niż ta, która czasami działa…

A może nie?