Czy gambit prywatności Apple ma szachmat Facebook and Co?

Opublikowany: 2020-12-24

Pamiętasz tę epicką reklamę Macintosha z 1984 roku? Ten, w którym dziewczyna wbiega do pokoju pełnego ludzi zahipnotyzowanych postacią na ekranie, a następnie rzuca młotkiem w ten sam ekran, pozornie burząc status quo. Jeśli nie pamiętasz, zerknij jeszcze raz na reklamę – warto.

apple privacy

Trochę kontekstu – reklama z 1984 roku miała pokazać, że Macintosh radykalnie różni się od wszystkich innych komputerów. Jak przedstawiał inny świat niż jednolity, przewidywalny świat, który był kontrolowany przez „Wielkiego Brata” (w tym przypadku IBM), który faktycznie ograniczał cię dla własnej korzyści. Macintosh był młotem rzuconym w ten świat jednorodności. I chociaż jego konkurenci wrócili do gry, zostali mocno wstrząsnięci przejściem na graficzny interfejs użytkownika i dodanie myszy.

Rzucasz młotkiem w FB & Co?

Cóż, ruch Apple na froncie prywatności wydaje się podobnym młotem rzuconym w inny świat, który był zbyt wygodny z sobą. Świat reklam opartych na informacjach o użytkownikach. Prawie wszyscy i ich babcia z roztargnieniem kliknęli „OK”, gdy zobaczyli wyskakujące okienko z informacją, że strona internetowa chciałaby korzystać z plików cookie w celu uzyskania informacji o nich lub aplikacja chciałaby uzyskać dostęp do aparatu, kontaktów, map lub innych inną część urządzenia. Niemal każdy wiedział, że zebrane w ten sposób informacje są wykorzystywane do celów reklamowych. W ten sposób często otrzymujesz reklamy, które odnoszą się do produktów i usług, które często przeglądałeś, a w niektórych przypadkach otrzymujesz e-maile i alerty od organizacji i marek, które odnoszą się do przeglądanych przez nas produktów.

Jest to świat, który większość z nas w zasadzie zaakceptowała iz którym jest w zgodzie. Tak, od czasu do czasu dochodzi do dziwnego wybuchu oburzenia o prywatność – na przykład, gdy w Indiach postawiono Xiaomi zarzuty o umieszczanie reklam w swoim interfejsie użytkownika i wysyłanie informacji o użytkownikach z Indii. Należy zauważyć, że nie było żadnego problemu z gromadzeniem przez firmę informacji, tylko o tym, gdzie były one przechowywane i wysyłane (Chiny, jak powiedzieli wątpiący, które w tamtym czasie były Wielkim Wrogiem Indii). Niezależnie od tego, czy są to wyskakujące reklamy, czy niestandardowe banery reklamowe w witrynie lub na kanale YouTube, ludzie w mniejszym lub większym stopniu pogodzili się z życiem z reklamą, światem reklam, bez względu na wszystkie niepokoje i ostrzeżenia ze strony ekspertów ds. prywatności.

Trochę tak, jak wielu przyzwyczaiło się na początku lat 80. do niezgrabnych komputerów ze skomplikowanymi poleceniami. Nie, nie było idealne. Tak, miał problemy. Ale tak było i ludzie w pewnym sensie to zaakceptowali.

Macintosh naprawdę umieścił kota wśród wygodnie gruchających gołębi komputerowych.

To ich dane, na pewno powinni wiedzieć? Mam na myśli użytkowników

privacy

I podejrzewam, że gambit prywatności Apple zrobi to samo. W ramach systemu etykiet aplikacji programiści będą musieli ujawnić, w jaki sposób zbierają i wykorzystują dane użytkowników. To nie jest tak nieszkodliwe, jak się wydaje – sprawdź, ile danych zbiera Facebook, jeśli nam nie wierzysz. Apple nie robi nic wojowniczego ani radykalnego – po prostu pokazuje nam ilość danych, które przekazujemy do wykorzystania w celach komercyjnych. Z drugiej strony, tak, podanie tych danych umożliwia nam korzystanie z wielu usług za darmo lub po niższych kosztach, ale z drugiej strony dla użytkowników oznaczało to po prostu zgodę na kilka trywialnych warunków. Widzenie danych, które zostały zebrane w wyniku tych uprawnień, zmienia perspektywę. Całkiem dokładnie.

A sprawy staną się jeszcze trudniejsze dla zbieraczy danych w 2021 r., kiedy twórcy aplikacji i witryn będą musieli prosić użytkowników o pozwolenie na zbieranie danych i śledzenie ich na urządzeniach iOS i Apple. Te rutynowe powiadomienia i wyskakujące okienka, na które użytkownicy po prostu wyrazili zgodę, stają się bardziej skomplikowane. A to oznacza, że ​​użytkownicy mogą nie wyrażać na nie zgody równie łatwo. A to rzuca królewski klucz w twórczość wielu marek. Wiele marek, które korzystały z „reklam ukierunkowanych” dzięki tym zezwoleniom, nie byłoby w stanie tego zrobić i oczywiście zarobki witryn, które hostują takie reklamy, również zostałyby pogorszone.

Również w TechPP

Facebook już zaalarmował w tym zakresie, wyświetlając całostronicowe reklamy podkreślające, w jaki sposób posunięcie Apple może zagrozić małym firmom, które zarabiają znaczne zarobki dzięki ukierunkowanym reklamom. Nowa linia prywatności Apple prawdopodobnie zmusi również wiele witryn i aplikacji, które opierały się na reklamach, do przejścia na modele oparte na subskrypcji, pozbawiając użytkowników tego, co w przeszłości było „bezpłatnymi” usługami. Wiele osób uważa również, że prawdziwym powodem ataku reklamowego jest fakt, że nowe środki ochrony prywatności podkreślą ogromny drenaż danych użytkowników Facebooka. Istnieje grupa, która podkreśla, że ​​ważne jest, aby podkreślać zabezpieczenia, jakie marki stosują w celu ochrony gromadzonych danych, a nie tylko podkreślać dane, które zbierają od użytkowników. I oczywiście wszyscy szybko zauważyli, że Apple pasuje do atakowania tych, którzy polegają na reklamie, ponieważ marka Cupertino nie jest tak mocno uzależniona od reklam.

Nikt nie wstrzymuje reklam, chłopaki… nie, naprawdę!

Wielkim pytaniem, jak ja to widzę, nie jest jednak to, kto zależy od reklam, a kto nie, ale cała kwestia danych konsumenckich. O ile widzę, Apple nie zrobiło żadnego ruchu, aby powstrzymać kogokolwiek przed umieszczaniem reklam w aplikacji lub witrynie internetowej. To, co po prostu wprowadził, to system, w którym ludzie proszą o Twoje dane przed ich użyciem. W przeszłości to pozwolenie było udzielane bez większego namysłu, ale teraz ludzie mogą pomyśleć nieco więcej, zanim je udzielą. W wielu przypadkach użytkownicy nie byli świadomi danych, które udostępniali i sposobu ich wykorzystania. Teraz będą. Biorąc pod uwagę, że to ICH dane są monetyzowane przez innych, z pewnością nie jest to niesprawiedliwe?

Tak, oczywiście przeprowadzka utrudni życie niektórym firmom, aplikacjom i witrynom. Ale prawdopodobnie potrwa to tylko przez chwilę. A deweloperzy firm mogą temu przeciwdziałać, być może zapewniając większe gwarancje bezpieczeństwa lub zwiększając liczbę obsługiwanych przez aplikacje obiektów, aby użytkownicy czuli, że dostają dużo w zamian za swoje dane. Faktem jest, że jeśli konsumenci są przyzwyczajeni do tego, że nie płacą za usługę opartą na reklamach, istnieje duża szansa, że ​​będą z niej nadal korzystać, nawet jeśli znają ilość udostępnianych danych i zakres, w jakim są one udostępniane. są wykorzystywane – pod warunkiem, że wiedzą, że dane nie zostaną wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem.

Bądźmy brutalni – wiele witryn w zasadzie zbiera dane użytkowników i sprzedaje je innym, często w oparciu o bardzo symboliczną zgodę użytkowników, którzy często muszą wybierać między szybkim kliknięciem OK a kontynuowaniem korzystania z usługi lub czytaniem mil prawniczy, który zmyliłby elitarne zespoły prawnicze. Cóż, Apple właśnie sprawił, że ten prawniczy język jest bardzo łatwy do zrozumienia. Nagle konsument będzie miał coś więcej niż tylko „niejasny” rodzaj wyobrażenia nie tylko o rodzaju przekazywanych danych, ale także o tym, jak są one wykorzystywane. Jestem poruszony troską Facebooka o małe firmy, ale chciałbym, aby niektóre z tych samych trosk dotyczyły użytkowników, których dane są rozpowszechniane wbrew woli. Bardziej rozsądnym podejściem byłoby być może przyjęcie bardziej przejrzystej polityki w zakresie danych – dlaczego, u licha, musi być ona zamaskowana i tajna?

Gambit firmy Apple dotyczący prywatności mógł być wymierzony w Facebooka (i/lub Google oraz prawie każdego, kto wykorzystuje dane użytkowników do generowania przychodów), ale ostrzegał również użytkowników o ilości udostępnianych danych i sposobie ich wykorzystania. I szczerze mówiąc, nie uważamy, że to zła rzecz. Kiedy Apple wypuściło Macintosha w 1984 roku, pojawiły się głosy o tym, jak deweloperom trudno będzie tworzyć aplikacje na nową platformę i jak użytkownicy będą mieli trudności z dostosowaniem się do nowego interfejsu, a także, jak niekorzystnie wpłynie na samą branżę. ruch. Zaledwie dekadę później GUI stał się regułą, a myszy stały się głównym nurtem.

Mimo całego oburzenia Facebooka, uważam, że posunięcie Apple dotyczące prywatności może mieć ten sam efekt. Po pięciu latach aplikacje i witryny będą prawdopodobnie bardziej otwarte dla konsumentów na temat tego, w jaki sposób wykorzystują swoje dane i co oferują w zamian. I moim zdaniem nie jest to zła rzecz. Zuckerberg and Co może lepiej radzić sobie z ulepszonymi opcjami ujawniania i ochrony danych, zamiast narzekać (b) bez reklam na pierwszych stronach. Tak, Apple może nie jest krzyżowcem konsumentów – w końcu jest to firma handlowa, ale nie ma wątpliwości, że jej najnowszy ruch wzmocni konsumentów.

Od kiedy to było złe?