Recenzja: Niebieskie słuchawki Sadie
Opublikowany: 2017-03-21Rok temu sprawdziliśmy Blue Lola, słuchawki niepodobne do żadnych, jakie widzieliśmy wcześniej. W tym roku Blue powraca z Sadie (400 USD), zaktualizowaną wersją Blue's Mo-Fi, która pozostaje wierna estetyce projektu firmy. Kluczowym wyróżnikiem Sadie jest stosunkowo mocny wzmacniacz ukryty w obudowie nie większej niż Lola, obiecujący zmniejszenie zużycia energii przez urządzenia przenośne. Chociaż Sadie brzmi dobrze, wciąż mamy problemy z owinięciem głowy wokół tego, jak niebieskie słuchawki owijają się wokół naszych głów.
Sadie jest dostarczany ze wszystkimi odpowiednimi akcesoriami – kablem do ładowania, kablem o długości 1,2 m z wbudowanymi elementami sterującymi (zgodnym z iOS i macOS), kablem 3 m, adapterem jack 6,3 mm i miękkim pokrowcem. Panel sterujący krótkiego kabla jest umieszczony blisko ucha i jest solidny, chociaż przyciski byłyby łatwiejsze do odróżnienia, gdyby były nieco oddalone od siebie. Doceniamy dodanie dłuższego kabla, ale uważamy, że przydałoby mu się oplot z tkaniny lub grubsza izolacja. Sadie można ładować podczas odsłuchu, ale nie zalecamy tego – wejście zasilania dodaje sporo szumu do sygnału.
Choć podobało nam się perłowe białe wykończenie Loli, Sadie to znacznie lepiej wyglądające słuchawki. Matowe, metalicznie szare wykończenie Sadie ze srebrnymi akcentami, teksturowane gumowe obramowania i wypukłe nakładki z logo to istotne ulepszenia estetyczne. Podoba nam się również usunięcie chromowanych pierścieni wokół miseczek, które w porównaniu z Lolą wyglądają nie na miejscu. Uważamy, że nowy, elegancki lakier Sadie odpowiednio zmniejsza głośność tego skądinąd uderzającego projektu, ale mamy jeden zarzut: światła. Kiedy wzmacniacz Sadie jest włączony, białe diody LED za logo na każdym uchu świecą w okrągły wzór. To całkowicie osobisty wybór – może po prostu się starzejemy – ale trudno nam zrozumieć, dlaczego ktokolwiek chciałby mieć światła na zewnątrz swoich słuchawek.
Jedna rzecz, która wydaje się niezmieniona w stosunku do Loli, to wielolinkowy mechanizm pałąka Sadie, wykonany z co najmniej dziewięciu solidnych ruchomych części. Niebieski mówi, że ten mechanizm utrzymuje opuszki Sadie równolegle do głowy; choć nie są równoległe, poduszeczki zachowują ten sam kąt w stosunku do głowy, gdy są rozsuwane. Nie jesteśmy pewni, czy multilinkowy pałąk jest niezbędny do osiągnięcia tego celu – większość słuchawek obraca się swobodnie na jarzmie – ale działa zgodnie z reklamą. Jednak, podobnie jak Lola, ta architektura i złożoność mają swoją cenę; waży ponad 450 gramów, waga Sadie jest trudna do zignorowania.
W przeciwieństwie do innych słuchawek, pałąk Sadie nie blokuje się w określonym rozmiarze. Zmienisz ich rozmiar za każdym razem, gdy je założysz; jest to trzyetapowy proces dopasowywania ich w poziomie, dopasowywania ich w pionie, a następnie wprowadzania drobnych korekt dla wygody. Sadie mocno zaciska się na głowie; jest to świetne do uszczelniania i izolacji, ale może być nieco niewygodne dla niektórych użytkowników. Nauszniki Sadie są grube, ale sztywne, z otworami ledwie na tyle dużymi, aby pasowały do naszych uszu, które nagrzewały się w ciągu godziny od słuchania. Uważamy, że komfort można znacznie poprawić dzięki bardziej miękkim wkładkom i większym otworom. Jeśli jednak będziesz miał jakiekolwiek problemy z wygodą, uważamy, że będzie to związane z wagą Sadie – zwłaszcza podczas dłuższych odsłuchów, tę masę na głowie trudno zignorować i może prowadzić do zmęczenia. Masywne słuchawki są powszechne w świecie hi-fi, ale przyzwyczajenie się do nich może trochę potrwać.
Sadie może być używany w trzech trybach – Off (pasywny), On i On+. Nawet przy wyłączonym wzmacniaczu nie mieliśmy problemów z przeniesieniem ich z telefonu lub laptopa na głośne dźwięki. Po włączeniu wzmacniacza uzyskaliśmy znaczny wzrost głośności, który był odpowiednikiem około 5-6 stopni głośności na iPhonie. Według Blue pomaga to oszczędzać baterię w urządzeniu przenośnym i zapewnia znaczne wzmocnienie poza punktem, w którym wzmacniacz urządzenia może zacząć zniekształcać. Działa to zgodnie z reklamą i na szczęście nie wykryliśmy żadnych podbarwień dodanych przez wzmacniacz Sadie. Jednak ta funkcja nie jest odpowiednia dla wszystkich konfiguracji – jako wzmacniacz analogowy wzmacniający już wzmocniony sygnał, Sadie wzmacnia również wszelkie szumy, które mogą przechodzić przez urządzenie. Usłyszeliśmy to, gdy wypróbowaliśmy wzmacniacz Sadie z potężnymi wzmacniaczami stacjonarnymi; jako słuchawki o niskiej impedancji, włączenie Sadie może dodać słyszalny syk w tle. Uważamy, że ze wzmacniacza Sadie najlepiej korzystać tylko wtedy, gdy jest to potrzebne.
Uważamy, że Sadie brzmi bardzo dobrze. Niezależnie od tego, czy jest w trybie pasywnym, czy „On”, zapewnia czysty, ciepły dźwięk z lekko zmiękczoną górą, która nie męczy. Ponieważ Sadie jest sprzedawany jako puszka „audiofilska”, zestawiamy ją z naszymi najlepszymi, drogimi słuchawkami referencyjnymi; dopiero wtedy okazało się, że jego dźwięk jest nieco zatłoczony, scena dźwiękowa nieco wąska, a obrazowanie nieco mniej rozdzielcze. Uważamy jednak, że za ułamek ceny Sadie jest bardzo dobrym wykonawcą w połączeniu z szeroką gamą gatunków, z wyjątkiem być może nieco cofniętej wyższej średnicy, która może sprawić, że muzyka metalowa będzie nieco nudna.
Sadie posiada również tryb wzmocnienia basów „On+”. Blue zasługuje na uznanie za ich powściągliwość tutaj – z łatwością mogliby stworzyć dudni, rozdęty bas, który spowodowałby bałagan w każdym utworze. Zamiast tego tryb On+ celuje w gitarę basową i bęben basowy jak snajper, zapewniając wystarczająco dużo doładowania, aby dodać prezencji do niskich tonów bez rujnowania utworu. To grzeszna przyjemność, z którą bawiliśmy się – testując każdą piosenkę, by usłyszeć, jak by to było z odrobiną osłodzenia. Jeden problem, którego doświadczyliśmy, polegał na tym, że aktywacja On+ dodała niski dźwięk, nawet gdy nie było odtwarzanej muzyki; nie możemy powiedzieć, czy ten problem ogranicza się do naszej próbki testowej, czy natywnej dla wzmacniacza. Mamy nadzieję, że to pierwsze.
W czasie naszej pracy z Sadie napotkaliśmy szereg drobnych problemów, które mogły być charakterystyczne dla naszej próbki recenzji, ale uważamy, że warto je zgłosić. Pokrętło trybu wzmacniacza imituje radełkowane aluminium, ale jest luźne z około 1 mm luzem w każdym kierunku; to umniejsza iluzję. Aktywacja wzmacniacza analogowego sprawia, że gniazdo 3,5 mm jest „gorące” – podłączanie i odłączanie może powodować głośne trzaski i sprzężenie zwrotne w uszach. Opaska z wieloma ogniwami – już konstrukcja polaryzacyjna – skrzypiała po kilku dniach, a trochę farby odpryskiwało jedno z połączeń. Nie bierzemy pod uwagę żadnego z tych łamaczy umów, ale umniejszają one produkt, który w przeciwnym razie wydaje się dobrze przemyślany.
Minęło dwanaście miesięcy od naszego wprowadzenia do koncepcji słuchawek Blue i znajdujemy się prawie w tym samym miejscu, w którym zaczęliśmy. Blue zbudował w Sadie wyjątkowe, wysokiej jakości słuchawki, ale przy 400 USD może nadwyrężyć górną granicę swojej kategorii cenowej. Blue Sadie ma przyjemny, zrelaksowany dźwięk „Mid-Fi” plus wbudowany wzmacniacz, który czyni go bardziej wszechstronnym niż Lola z niższej półki. Jednak Sadie ma ekstremalne cechy konstrukcyjne, które będą polaryzować niektórych użytkowników lub, w niektórych przypadkach, powodować problemy z wygodą i przenośnością. Te słuchawki nie są dla wszystkich i to jest w porządku.
Nasza ocena
Firma i cena
Firma: Niebieski
Model: Sadie
Cena: $400