Czy Google Bard może zdetronizować ChatGPT?
Opublikowany: 2023-02-08Utrzymujący się zapach desperacji zstąpił w poniedziałek na technologiczne centrum Mountain View w Kalifornii. Alphabet (wcześniej Google) ogłosił, że zamierza dodać nową funkcję generatywnej sztucznej inteligencji do swojej podstawowej wyszukiwarki.
Podobnie jak ChatGPT, ten produkt, Bard tworzy pisemne odpowiedzi na pytania przesłane przez użytkowników. Dane te są syntetyzowane z ogromnych ilości treści stworzonych przez człowieka w Internecie.
Pod względem koncepcyjnym wnosi niewiele nowego.
Kluczową różnicą między Bard i ChatGPT jest algorytm generujący wyniki, przy czym ten drugi wykorzystuje model GPT-3 OpenAI, podczas gdy ten pierwszy wykorzystuje technologię Google LaMDA.
Po krótkiej zamkniętej wersji beta Google zamierza wypuścić Bard jako samodzielny produkt dla ogółu społeczeństwa w nadchodzących tygodniach i ostatecznie zintegrować elementy narzędzia z główną wyszukiwarką.
Nadrabianie zaległości
Pomimo typowej dla Doliny Krzemowej przepychu i pewności siebie, jasne jest, że Alphabet działa z miejsca czystej paniki.
ChatGPT — jego możliwości i wirusowość — zaskoczył firmę. Drugi cios w ciało nastąpił, gdy Microsoft zgodził się zainwestować 10 miliardów dolarów w programistę AI, OpenAI.
Dlaczego to przeraziło Alphabet? Ponieważ jest to bardzo zależne od wyszukiwania. Odpowiadała za ponad połowę przychodów spółki w kwartale zakończonym 31 grudnia 2022 roku.
Wyszukiwarka jest zasadniczo produktem służącym do wyszukiwania informacji. Ludzie korzystają z Google, ponieważ chcą coś znaleźć lub się czegoś nauczyć.
ChatGPT prawdopodobnie oferuje lepszy sposób na zrobienie tego i został stworzony przez firmę zatrudniającą (na koniec 2022 r.) mniej niż 400 pracowników.
Do niedawna OpenAI nie było nawet firmą. Zaczęło się jako organizacja non-profit.
OpenAI zmieniło modele po uświadomieniu sobie następujących rzeczy:
- Rozwój sztucznej inteligencji jest kosztowny
- Uruchamianie sztucznej inteligencji jest niezwykle kosztowne obliczeniowo
- Inwestorzy ze swej natury oczekują zysku.
To opowieść o Dawidzie i Goliacie, a panika Alphabet nasiliła się dopiero po tym, jak Microsoft wrzucił do firmy 10 miliardów dolarów.
Nie chodzi tylko o pieniądze. Microsoft ma większą i bardziej wydajną ofertę przetwarzania w chmurze niż Google.
Zainwestowali dużo w sprzęt niezbędny do uruchamiania aplikacji AI na dużą skalę, kosztownych obliczeniowo. I tak OpenAI ma wyraźną ścieżkę do popularyzacji swoich obecnych i przyszłych narzędzi AI.
Ze względu na przejrzystość nie używałem jeszcze Barda. Ale większość mojej dekady spędziłem pracując w dziennikarstwie technologicznym.
Doskonale znam znaki ostrzegawcze firmy w stanie paniki. Desperacko próbujący dogonić rywala. Egzystencjalny strach ma charakterystyczny zapach, a Alphabet nim cuchnie.
Problemy na horyzoncie
Jestem dość sceptyczny co do przyszłych szans Barda. Zeszłej nocy siedziałem przy komputerze i wymyśliłem listę powodów, dla których Google raczej nie odwróci trendu, który teraz jest w ruchu.
Gwoli sprawiedliwości, starałem się też wymyślić listę powodów do radości z powodu przyszłości Alphabet. Oczywiście jedna lista była dłuższa od drugiej.
Dlaczego Google Bard może potencjalnie zawieść
Google jest nadnaturalnie kiepski w komercjalizacji nowych produktów. Chociaż jego sprawność inżynierska nie ma sobie równych, firma szybko traci zainteresowanie miesiącami następującymi po dniu premiery.
I właśnie dlatego naprawdę przełomowe produkty — takie jak Stadia, Android Things i niezliczone inne — poniosły przedwczesną śmierć.
Nawiasem mówiąc, właśnie dlatego Alphabet jest tak podatny na ChatGPT. Jak pokazują wyniki finansowe za 2022 r., głównym źródłem zysków są podstawowe usługi Google.
Wyszukiwanie, reklama i YouTube. Jego działalność w chmurze poniosła ogromne straty, podobnie jak rok wcześniej, i pozostaje marginalna w porównaniu z AWS i Microsoft Azure.
Wyszukiwarka Google pogorszyła się w ostatnich latach. Nie jestem jedyną osobą, która ma taką obserwację.
Co można powiedzieć o tym, że Bard nie będzie po prostu generować wyników na podstawie treści, które, choć skuteczne z punktu widzenia SEO, są poza tym niskiej jakości i niedokładne? Syf na wejściu, syf na wyjściu.
A potem dochodzimy do drażliwej kwestii plagiatu. Bard będzie wykorzystywać treści stron trzecich. Gazety. Blogi. Środki masowego przekazu. Kwestia tego, kto jest właścicielem dzieła pochodnego generowanego przez sztuczną inteligencję, pozostaje nadal nierozwiązana.
Możemy spodziewać się sprzeciwu ze strony organizacji informacyjnych w tej sprawie. Australia już wymaga, aby Alphabet (i inne duże platformy mediów społecznościowych) rekompensowały wydawcom treści pojawiające się na osi czasu iw wynikach wyszukiwania.
Wyobrażamy sobie, że będą jeszcze bardziej wkurzeni, gdy zdadzą sobie sprawę, że Google tworzy nieautoryzowane podróbki ich artykułów.
Bard nieuchronnie zmniejszy ruch wysyłany do stron internetowych — szczególnie tych skupionych wokół treści. Użytkownicy Google nie będą musieli klikać. Ponownie, prawdopodobnie wywoła to pewne sprzeciwy ze strony twórców.
Wielka technologia nie jest popularna — ani w Stanach Zjednoczonych, ani za granicą.
Nietrudno sobie wyobrazić Kongres — lub, co bardziej prawdopodobne, Komisję Europejską — podejmujący surowe działania karne przeciwko Alphabetowi, zwłaszcza jeśli widzi się, że szkodzi on organizacjom informacyjnym i medialnym.
Działalność Alphabet jest mocno skoncentrowana na reklamie. Jak pokazały katastrofalne pierwsze wypady Microsoftu w przestrzeń chatbotów, algorytmy sztucznej inteligencji mogą z łatwością tworzyć nieprawidłowe lub obraźliwe treści.
Reklamodawcy są bardzo wrażliwi na „bezpieczeństwo marki”. Właśnie dlatego YouTube rutynowo demonetyzuje kontrowersyjne treści.
Wreszcie sztuczna inteligencja jest niezwykle droga. Według jednego oszacowania OpenAI płaci 0,01 USD za każde 30 wygenerowanych słów.
Skalowanie Bard do globalnej bazy klientów Alphabet nieuchronnie podniesie koszty operacyjne firmy. Serwery, GPU i zasilanie nie są tanie.
Google prawie na pewno stworzył Barda w ataku paniki. I tak te drażliwe kwestie prawdopodobnie zostały odłożone na bok.
Problem zignorowany to problem odroczony. W końcu będą musieli pogodzić się z tymi problemami.
Powody do optymizmu
Oczywiście Alphabet ma kilka asów w rękawie. Niewielu, na pewno, ale są silni.
- Google jest nadal wiodącą wyszukiwarką. Chociaż Alphabet musi nadrobić zaległości technologiczne, nie musi budować bazy użytkowników. To już istnieje.
- Alphabet jest jedną z niewielu firm, które budują sprzęt i oprogramowanie AI.
- Oznacza to dwie rzeczy: po pierwsze, Alphabet może zbudować specjalnie zaprojektowany sprzęt zaprojektowany z myślą o przepływach pracy, które zamierza obsługiwać. Microsoft musi konkurować z innymi dostawcami o karty Nvidia A100.
- Wreszcie, LaMDA to naprawdę potężne oprogramowanie. Tak potężny, że przekonał inżyniera Google, że jest świadomy.
- Połącz to z wiedzą Google na temat szeroko rozumianego Internetu — czegoś, co budowano przez dwie dekady — i mamy potencjał na coś niesamowitego.
Krótko mówiąc, chociaż Alphabet jest technicznie możliwy do wdrożenia Barda na dużą skalę, nieuchronnie wywoła to konflikty z twórcami treści, właścicielami gazet i organami regulacyjnymi.
Stanowi to zagrożenie dla jej podstawowej działalności reklamowej. I wciąż ma niesprawdzoną przydatność.
Nawet ChatGPT — co jest imponujące — ma problemy z dokładnością. Tworzy treści, które wydają się wiarygodne, ale często takie nie są. Automatycznie wygenerowany kod, który nie działa. Posty na blogu pełne błędów merytorycznych.
Chociaż z czasem może się to poprawić, nie jest to coś, co można wykorzystać komercyjnie — przynajmniej nie bez poważnej edycji opartej na ludziach. I jeszcze się nie dowiedziałem, w jaki sposób Bard będzie inny.
Wyścig o drugie miejsce
W chwili pisania tego tekstu (wtorek, 7 lutego) podobno Microsoft dzieli godziny od ogłoszenia najnowszych owoców współpracy z OpenAI.
Tymczasem chiński gigant wyszukiwania Baidu pracuje nad własną alternatywą ChatGPT o nazwie Ernie Bot.
Kiedy Bard zostanie udostępniony publiczności jeszcze w tym miesiącu (a może w marcu), wejdzie na coraz bardziej zatłoczony rynek.
I chociaż nie wierzę, że dominacja Google w wyszukiwarkach jest zagrożona, jest całkiem możliwe, że możemy zobaczyć przypływ pędu za jego największym rywalem, Bing.
Ponieważ ChatGPT jest teraz za zaporą płatną, Bing może mieć tymczasowo wyjątkową zaletę sprzedaży. Ludzie mieliby powód — poza programem Microsoft Rewards — by z niego korzystać.
I to może wystarczyć, aby zacząć zmieniać nawyki konsumentów. Na dłuższą metę to chyba dobrze. Monopole są złe, zwłaszcza gdy koncentrują się na dostępie do informacji.
Ale co być może ważniejsze, postrzeganie Google jako innowatora jest zagrożone.
Zamiast być firmą, która tworzy fajne produkty (nawet jeśli w końcu je zabije), stanie się teraz firmą nadrabiającą zaległości.
Masz jakieś przemyślenia na ten temat? Napisz do nas poniżej w komentarzach lub przenieś dyskusję na naszego Twittera lub Facebooka.
Zalecenia redaktorów:
- Twórca Gmaila twierdzi, że ChatGPT zniszczy Google w ciągu dwóch lat
- Google Stadia kończy się dzisiaj, ale kontroler Stadia działa dalej
- Google podobno przejmuje Apple z własnym urządzeniem podobnym do AirTag
- Summari tworzy narzędzia sztucznej inteligencji, którym ludzie mogą zaufać