Czas powiedzieć RIP tym aparatom telefonicznym „głębia/makro” 2 MP/5 MP/8 MP!
Opublikowany: 2024-07-05Rozpoczęła się nowa debata na temat jednej z najbardziej kontrowersyjnych specyfikacji aparatów telefonicznych – 2-megapikselowego czujnika głębi. I jak to często bywa w dzisiejszych czasach, wszystko zaczęło się na Twitterze (obecnie znanym jako X), kiedy podmarka CMF firmy Nothing ujawniła, że jego nadchodzący Phone 1 będzie wyposażony w 2-megapikselowy czujnik głębi.
Chociaż tego typu czujniki nie są niczym niezwykłym w segmencie urządzeń średniej wielkości, wiele osób szybko zauważyło, że dyrektorzy marki zwrócili uwagę, że 2-megapikselowe czujniki trzeciego aparatu to oszustwo. Jedna ze współzałożycieli marki odpowiedziała, że do optymalizacji efektów portretowych potrzebne są dwa czujniki, na co wielu odpowiedziało, że nawet telefony z pojedynczym aparatem (jak Pixel 4a) dają doskonałe zdjęcia portretowe.
Wszystko to zwróciło uwagę na niepokojący nas problem: w jakim stopniu dodatkowe aparaty, czy to 2-megapikselowe, 5-megapikselowe czy 8-megapikselowe, wpływają na nasze wrażenia z fotografowania telefonem? I szczerze, czy w ogóle powinny tam być?
Aparaty w smartfonach – „Im więcej, tym weselej”
Szczerze mówiąc, aparaty w smartfonach przeszły długą drogę. Do tego stopnia, że udało im się zastąpić w naszym codziennym życiu zwykłe kamery. Aparaty w smartfonach są wydajne, szybkie i co najważniejsze, prawie zawsze pod ręką. A dzięki trendowi wielu aparatów stały się one również bardzo wszechstronne, oferując wiele opcji fotografowania za pomocą tego samego urządzenia – możesz wykonywać zdjęcia makro, teleobiektywy i ultraszerokokątne bez konieczności zdejmowania i mocowania obiektywów. Smartfony obecnie rzadko są wyposażone w jeden lub nawet dwa aparaty. W rzeczywistości na rynku dostępnych jest tylko kilka smartfonów z podwójnym aparatem, chyba że dojdziesz do strefy poniżej 10 000 Rs (130 USD).
„Im więcej, tym weselej” wydaje się być mantrą kamery wielu marek, zwłaszcza ze średniego segmentu. Do tego stopnia, że kiedy w 2022 roku Nothing wyprodukowało swój pierwszy telefon (Telefon (1)) z „tylko” dwoma aparatami, uznano to za dość śmiałe posunięcie, na które mogli się zdecydować tylko śmiałkowie tacy jak Apple i Google. I choć część marek przechodzi na formułę dwóch aparatów (niedawno wydany OnePlus Nord CE4 Lite ma tylko dwa snapery), większość nadal stawia na aparaty w smartfonach. Pomysł braku dodatkowego aparatu w zasadzie już nie istnieje w świecie smartfonów, do tego stopnia, że nawet konsumenci oczekują w smartfonach wielu aparatów.
Wszystko powinno być dobre. W końcu ten konkretny trend technologiczny znacznie zwiększył wydajność aparatów w smartfonach w porównaniu z wcześniejszymi możliwościami i zapewnia użytkownikom znacznie więcej opcji fotografowania.
Cóż… niezupełnie. Róża z wieloma aparatami też ma swoje kolce.
Nie WSZYSTKIE aparaty w telefonie są dobre
Zanim nazwiesz nas pesymistami, w żadnym wypadku nie twierdzimy, że nie nastąpiła żadna poprawa. Jak wspomnieliśmy powyżej, wiele kamer ma ogromny potencjał. Dodają do telefonu jakość zbliżoną do lustrzanki cyfrowej, umożliwiając przełączanie pomiędzy różnymi obiektywami i perspektywami. Problem w tym, że w przeciwieństwie do lustrzanek cyfrowych, które mają tylko jedną matrycę, przed którą mocowane są obiektywy, każdy aparat w telefonie ma własną matrycę i własny obiektyw, a w wielu przypadkach czujniki te są, delikatnie mówiąc, niezbyt dobrej jakości. dobra jakość. A to sprawia, że funkcja wielu kamer najczęściej pozostaje… bezcelowa.
Zwykle nie ma to miejsca w segmencie premium, gdzie prawie wszystkie aparaty, nawet te drugorzędne, mają spore możliwości fotograficzne – jest tam główny sensor, ale drugorzędne (najczęściej ultraszerokokątny i/lub teleobiektyw) są bardzo dobre aparaty same w sobie, do tego stopnia, że w urządzeniach takich jak iPhone 15 Pro, Pixel 8 Pro i Galaxy S24 Ultra trudno na pierwszy rzut oka dostrzec między nimi różnicę. Jednak w miarę schodzenia ze szczytu cenowego, podczas gdy główne aparaty pozostają dobre, aparaty dodatkowe stają się coraz bardziej zwyczajne i ostatecznie okazują się złe w najniższych przedziałach cenowych.
Większość aparatów dodatkowych w urządzeniach spoza segmentu premium często ma znacznie mniejsze czujniki i przysłony i brakuje im nawet podstawowych funkcji, takich jak autofokus, który może pomóc w robieniu lepszych zdjęć. Aparaty te rzekomo zapewniają wszechstronność na papierze, ale w rzeczywistości często nie tylko służą do tworzenia liczb w specyfikacjach technicznych, ograniczając się do zapewnienia, że aparat w smartfonie będzie dobrze „wyglądał” i „brzmiał”. Marki najczęściej umieszczają zestaw aparatów z tyłu za pomocą aparatów (często jednocyfrowych megapikseli), które zajmują miejsce zarówno na karcie specyfikacji, jak i na telefonie.
Aparaty w smartfonach ze średniej półki: jeden świetny czujnik i niezapomniani towarzysze
Widzieliśmy, że smartfony wyposażone w główne czujniki o trzycyfrowej rozdzielczości megapikseli miały ze sobą takie lekkie, przydatne czujniki dodatkowe, które w zasadzie wystarczały do bardzo niewielkich zastosowań, szczególnie w porównaniu z wydajnością głównego czujnika. Te dodatkowe aparaty są zazwyczaj ultraszerokokątne, makro, głębinowe lub monochromatyczne, z 2-megapikselowymi, 5-megapikselowymi lub 8-megapikselowymi czujnikami, które zapewniają wyniki, które nie są ani przydatne, ani przyjemne dla oka. Nie tylko pozostają daleko w tyle za swoimi głównymi czujnikami, ale także tracą tryby i funkcje.
Na przykład OnePlus 12 jest wyposażony w 50-megapikselowy czujnik główny z OIS, 64-megapikselowy teleobiektyw z OIS i 48-megapikselowy ultraszerokokątny. Jego tańszy brat, OnePlus 12R, ma bardzo dobry 50-megapikselowy aparat główny z OIS, ale co z obsadą drugoplanową? 8-megapikselowy ultraszerokokątny i 2-megapikselowy czujnik makro! Albo weź Redmi Note 13 Pro+, który ma imponujący 200-megapikselowy czujnik główny z OIS, ale jego wsparciem jest 8-megapikselowy czujnik ultraszerokokątny i 2-megapikselowy czujnik makro. Nawet niedawno wydany OnePlus Nord CE4 Lite jest wyposażony w imponujący 50-megapikselowy czujnik Sony z OIS, ale jego towarzyszem jest bardzo skromny 2-megapikselowy czujnik „mono”!
Nic dziwnego, że przejście na te dodatkowe strzelanki skutkuje zdjęciami i filmami, które są dość kiepskie i nawet nie nadają się do użytku, nie tylko w porównaniu z głównym czujnikiem, ale nawet w ogóle. Czasami nawet rozsądna liczba megapikseli nie jest w stanie ich uratować. Straciliśmy rachubę ultraszerokokątnych aparatów o rozdzielczości 8 i 12 megapikseli, które wprawdzie zapewniają szerszą perspektywę, ale są tak słabej jakości, że tracą szczegóły. Kamery te mogą poszerzać horyzonty (dosłownie tak jest w przypadku ultraszerokokątnej matrycy), ale są tak kiepskiej jakości, że używanie ich jest stratą czasu.
Jeśli chodzi o czujniki głębi, często mówi się nam, że 2-megapikselowe czujniki głębi i czujniki monochromatyczne zwiększają wrażenia z fotografii portretowej. Być może tak jest, ale firmy takie jak Google i Apple już wiele lat temu pokazały, że na iPhone’ie SE i Pixelu 4a można robić dobre zdjęcia portretowe nawet jednym aparatem. Co więcej, w wielu przypadkach zwykłe użycie aparatu w trybie normalnym pozwala uzyskać lepsze zdjęcia portretowe niż w trybie portretowym, który w średnim segmencie często skutkuje bardzo sztucznie wyglądającym bokeh ze słabym wykrywaniem krawędzi.
Nie pamiętamy, ile razy w recenzji chwaliliśmy główny aparat w smartfonie, a jedynie zwracaliśmy uwagę, że wspierający aparat w telefonie istnieje tylko jako eksponat. Jest to również powód, dla którego mówimy czytelnikom, aby trzymali się głównego aparatu do wszystkich swoich potrzeb fotograficznych.
Aparaty służą do fotografowania, a nie do ozdabiania telefonów (lub ich specyfikacji)
Rozumiemy, że telefony w cenach niższych niż premium mają większe ograniczenia budżetowe, ale nie możemy zrozumieć, dlaczego marki zawracają sobie głowę dodawaniem czujników, które prawdopodobnie na zawsze pozostaną uśpione w telefonie. Po co zajmować tyle miejsca na smartfonie? Albo po co w ogóle wkładać całą tę energię w tworzenie czujników, które wnoszą niewielką lub żadną wartość do skądinąd świetnej konfiguracji aparatu? Czy nie rozsądniej byłoby dodać aparaty, które rzeczywiście wniosły jakąś wartość, a może włożyły tę samą energię, zasoby i wysiłki w ulepszenie innego aspektu smartfona? Aparaty dodatkowe, które mogą dobrze wyglądać, a źle strzelać, to w zasadzie sposób na oszukanie użytkowników, a nawet dosłownie zmuszenie ich do zapłacenia za to.
Posiadanie konfiguracji obejmującej wiele kamer, w której używany jest tylko jeden aparat, ma niewielki sens finansowy zarówno dla marek, jak i konsumentów. Jeśli istnieją ograniczenia budżetowe, zamiast wdawać się w strefę potrójnych, poczwórnych aparatów, dlaczego nie trzymać się tylko dwóch czujników i sprawić, by oba były użyteczne, jak Nic (tak, rozumiemy ironię) pokazało w Telefonie (1) i Telefon (2)? Wydaje się, że niektóre marki to rozumieją – Xiaomi wprowadziło dobre czujniki dodatkowe w swoim Xiaomi 14 Civi, podobnie jak Vivo w swoim Vivo V30 Pro – ale kamery dodatkowe, ogólnie rzecz biorąc, pozostają powierzchowne pod względem wydajności w strefie środkowego segmentu . Nie jesteśmy pewni, czy dodatkowy 2-megapikselowy czujnik głębi w CMF Phone 1 to zmieni, chociaż bylibyśmy zachwyceni, gdyby tak się stało!
Aparaty dodatkowe mają ogromny potencjał i mogą całkowicie zmienić wrażenia z fotografowania, niezależnie od tego, czy chodzi o lepszą fotografię portretową, zdjęcia ultraszerokokątne i makro, czy też zbliżenia teleobiektywami (teraz aparatami telefonicznymi można nawet robić zdjęcia Księżyca). Zasługują na coś lepszego niż ograniczanie ich do bycia numerami arkuszy specyfikacji. Lepsze aparaty dodatkowe mogłyby przenieść fotografię na smartfony na inny poziom w segmencie średnim i zbliżyć ją do klasy premium. Aby jednak tak się stało, marki muszą powiedzieć trzy słowa tym niezwykle nominalnym aparatom dodatkowym, które często nie mają ani megapikseli fotograficznych, ani mięśni, aby zapewnić nawet użyteczne zdjęcia i filmy – Spoczywaj w pokoju.