Montaż zapewniający sukces: spojrzenie od środka na karierę montażysty filmowego pana Ju

Opublikowany: 2023-07-14

Montaż zapewniający sukces: spojrzenie od środka na karierę montażysty filmowego pana Ju

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat przemysł filmowy i rozrywkowy przeszedł znaczącą transformację. Z sektora niszowego rozwinęła się w główną światową potęgę, która codziennie dotyka miliardów istnień ludzkich. Nie można niedoceniać kreatywnego, gospodarczego i społecznego znaczenia tej branży, a jej wpływ wykracza daleko poza rozrywkę. W dzisiejszej erze cyfrowej nie tylko kształtuje popkulturę i narracje społeczne, ale także napędza innowacje technologiczne i wzrost gospodarczy.

W sercu tej wpływowej branży znajdują się utalentowani ludzie, którzy tchną życie w historie, a jedną z takich osób jest Haoyu Ju. Ju, znany montażysta filmowy, dzięki swojemu wyjątkowemu dorobkowi zapisał swoje nazwisko w annałach współczesnego kina. Jego twórcza wizja i mistrzostwo techniczne pozwoliły mu pracować nad wieloma filmami, z których kilka zostało docenionych na szanowanych festiwalach filmowych na całym świecie.

Historia Ju rozpoczęła się w Konserwatorium Amerykańskiego Instytutu Filmowego, gdzie doskonalił swoje umiejętności i wykazywał duże oko do konstruowania narracji. Od tego czasu jego kariera była świadectwem jego kunsztu, a filmy takie jak „CHORUS” i „AND I TĘSKNIĘ JAK MAŁY DZIECKO” zdobyły uznanie krytyki i uznanie na festiwalach. Jego umiejętności montażowe nie tylko ukształtowały te filmy, ale także przyczyniły się do szerszego dyskursu na temat kinowego opowiadania historii.

Jego pracę w „CHORUS” wyróżniono za przejrzystość narracji i rezonans emocjonalny, co stanowi świadectwo zdolności Ju do tworzenia narracji, które głęboko angażują widzów. Podobnie jego praca w filmie „AND I TĘSKNIE ZA TOBĄ JAK A LITTLE KID” pokazała, że ​​potrafi poruszać złożone tematy z wrażliwością i finezją. Sukcesy tych filmów na prestiżowych platformach, takich jak Międzynarodowy Festiwal Filmowy New York Shorts, CAA Moebius i AFI Fest, podkreślają pozycję Ju w branży i jego ciągłe znaczenie we współczesnym kinie.

Mieliśmy niepowtarzalną okazję porozmawiać z Haoyu Ju, odsłonić kurtynę przedstawiającą jego proces twórczy, drogę kariery i zrozumienie branży. W trakcie naszej dyskusji zagłębiliśmy się w jego filozofię, metodologie i wizję opowiadania historii w XXI wieku. Od jego twórczych inspiracji po podejście do montażu i przemyślenia na temat przyszłości przemysłu filmowego – nasza rozmowa z Ju dostarczyła fascynującego wglądu w umysł jednego z najwybitniejszych współczesnych montażystów.

Jesteś inspiracją dla wielu ludzi. Opowiedz nam, co skłoniło Cię do zostania montażystą w branży filmowej i jak to się zaczęło?

Podobnie jak filmowcy, którzy po raz pierwszy zetknęli się z kręceniem filmów, kiedy biorą do ręki kamerę i nagrywają płytę, moja podróż w świat montażu rozpoczęła się, gdy położyłem palce na klawiaturze laptopa. Miało to miejsce podczas zajęć z wideo, które odbyłem na studiach licencjackich na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, gdzie miałem okazję zmontować pierwszy film, jaki sam nakręciłem.

Po tym wstępnym doświadczeniu nastąpiła trzyletnia rezydencja. Okres ten charakteryzował się intensywną praktyką i nauką o kręceniu i montażu filmów. Miałem okazję współpracować z wieloma filmowcami, doskonaląc swoje umiejętności poprzez montaż różnorodnych filmów. Ten intensywny okres wzrostu i rozwoju pozwolił na gwałtowny wzrost moich kwalifikacji, wiedzy i umiejętności jako redaktora.

Teraz dołączam do grona tysięcy innych redaktorów w Hollywood, których wszystkich łączy wspólna pasja do opowiadania historii. Jednak, jak w przypadku każdego rzemiosła artystycznego, montaż to podróż, która rozciąga się na całe życie. Właśnie postawiłem pierwsze kroki i jestem pełen entuzjazmu i podekscytowania czekającą mnie drogą.

Jakie są według Ciebie najważniejsze cechy redaktora i jak rozwinąłeś te cechy w trakcie swojej kariery?

Znany nagrodzony Oscarem redaktor Richard Halsey odwiedził kiedyś moją klasę montażysty w Konserwatorium AFI. Podczas tej pouczającej sesji nakreślił trzy kluczowe zasady redaktora: organizacja, zaufanie swoim instynktom i mówienie prawdy. Od tego czasu słowa te służą jako zasady przewodnie w mojej praktyce redakcyjnej.

Często opisujemy montaż jako ostateczną wersję filmu, co wskazuje na ogromną odpowiedzialność, jaka się z nim wiąże. Montażysta splata obrazy i dźwięki, nadając historii najbardziej fascynującą formę. Zadanie jest delikatne; montaż może albo podnieść poziom filmu, albo spowodować jego upadek. Wybór redaktora, niezależnie od tego, czy dotyczy długości fragmentu, rodzaju ujęcia taktowego, czy też wyboru między utworem muzyki klasycznej a piosenką rockową, może mieć istotne konsekwencje.

To wymagające zadanie wymaga od redaktora dużej przenikliwości, skrupulatnej dbałości o szczegóły, doskonałej biegłości technicznej w zakresie programów NLE, niezłomnego ducha prób i błędów, a co najważniejsze, wszechstronnego zrozumienia historii i jej bohaterów.

Co ciekawe, los filmu często zależy od dynamiki panującej w montażowni. Jako pierwszy widz filmu montażysta musi przekazać szczerą opinię na temat skuteczności przedstawienia historii, współpracując z reżyserem, producentem lub kadrą kierowniczą. Ostateczny wynik filmu jest zawsze kwestią niepewności. Jednak dzięki współpracy dyplomatycznej, skutecznej komunikacji z innymi twórcami, zaufaniu swoim instynktom i zaangażowaniu w mówienie prawdy w montażowni, film może znaleźć najbardziej obiecującą drogę.

Pracowałeś przy kilku filmach prezentowanych na prestiżowych festiwalach filmowych na całym świecie. Jakiej rady udzieliłbyś początkującym redaktorom?

Jako redaktor pracujący na niższym stanowisku, moim głównym obowiązkiem jest umożliwienie rozkwitu historii innych. Jest coś głęboko satysfakcjonującego we wspieraniu projektu, który naprawdę podziwiasz i na którym ci zależy. Niezależnie od tego, na jakim etapie dołączam do produkcji, czy to w fazie tworzenia, czy po głównych zdjęciach, pierwszym kluczowym zadaniem jest dokładne zrozumienie historii i wniesienie wkładu w każdy możliwy sposób.

Jeśli dołączę do projektu na etapie tworzenia projektu, oferuję notatki do scenariusza scenarzyście lub reżyserowi, niezależnie od tego, czy je zaakceptują. Czasami redaktor może dostarczyć szczegółowe uwagi do scenariusza, które mogą zasadniczo zmienić przebieg historii. Jeśli biorę udział w fazie przedprodukcyjnej, pomagam w projektowaniu list ujęć i edytuję scenorysy wideo, aby zapewnić podgląd filmu.

Jeśli zaczynam na etapie produkcji, pilnie przeglądam dzienniki po każdym dniu zdjęciowym. Natychmiast przystępuję do montażu, eksperymentuję ze scenami, zauważam problemy z ciągłością lub luki w relacji i przekazuję te obserwacje reżyserowi, aby mógł zaplanować dalsze zmiany.

Steven Spielberg powiedział kiedyś, że „montaż jest równoznaczny z reżyserią”. Chociaż często może się to wydawać samotną i autonomiczną pracą, jej wpływ i moc są znaczące, zwłaszcza jeśli zostaniesz włączony do zespołu na wczesnym etapie rozwoju.

Choć często poza moją kontrolą nie mam wpływu na to, jak duży wpływ mogę wywierać poza pracą redaktora, moja pasja i zaangażowanie w wykonywanie jak najlepszej pracy motywują mnie do wniesienia jak największego wkładu. Moje doświadczenie pokazało mi, że wkład ten, niezależnie od jego skali, może przynieść istotne korzyści zarówno filmowi, jak i serialowi.

W montażu zawsze podążam za głosem serca i mówię prawdę sobie i współpracownikom. Jednak niezwykle ważne jest, aby pozbyć się ego, które sprawia, że ​​wierzysz, że Twoje wybory są niezmiennie słuszne. Nawet jeśli jesteś przekonany, że pomysł reżysera lub producenta na wersję jest błędny lub absurdalny, zawsze bądź otwarty na wypróbowanie go.

Co zaskakujące, wiele nut, które początkowo wydają się niezdrowe, może okazać się świetnymi. Jeśli sugestia okaże się rzeczywiście nieskuteczna, reżyser lub producent zazwyczaj to zauważy i przekona się do rozważenia Twojego wyboru. Utrzymywanie delikatnej dyplomacji w montażowni ma kluczowe znaczenie dla płynnego przebiegu i trwałości procesu postprodukcji.

Jak podchodzisz do swojej pracy jako redaktor i co według ciebie wyróżnia twoją pracę od innych w branży?

Jak często podkreślam, pierwszym obowiązkiem redaktora jest dokładne zrozumienie historii. Rolę redaktora można porównać do dyrygenta orkiestry, kierującego zespołem w celu zapewnienia harmonijnej muzyki. Jeśli redaktor nie rozumie w pełni historii, to jakby dyrygent błędnie odczytał nuty i poprowadził orkiestrę w niekonwencjonalny sposób, zakłócając całe przedstawienie.

Bez wszechstronnego zrozumienia historii proces montażu może generować falę problemów – ton może być niewłaściwy, tempo i rytm mogą być zbyt szybkie lub zbyt wolne, wybór reportażu może być niewłaściwy, muzyka może nie pasować , i tak dalej. Ostatecznie film może nie odpowiadać założeniom twórców.

Wielu początkujących montażystów skupia się na technikach i stylach montażu, aby film wyglądał lub brzmiał „fajnie”. Ale kiedy montaż filmu wydaje się nietrafiony, zwykle nie dzieje się tak dlatego, że jedno lub dwa cięcia są błędne. Częściej dzieje się tak dlatego, że redaktor nie do końca zrozumiał fabułę, co determinuje prawidłowe wykonanie całego montażu.

W przypadku każdego projektu, którego się podejmuję, niezależnie od tego, czy jest to reklama, film krótkometrażowy czy film fabularny, moje podejście polega na rozpoczęciu od przeczytania scenariusza, przeanalizowania tonu oraz przeanalizowania i przetrawienia historii. Proces ten przypomina wchłanianie DNA projektu, co może zapobiec potencjalnym problemom w przyszłych edycjach. Wolę też utrzymywać bliski kontakt z reżyserem i innymi współpracownikami.

Chociaż montaż może być często zadaniem autonomicznym, pozostaje częścią wysiłku zespołowego podczas tworzenia filmu. Wierzę, że zharmonizowanie montażysty i reżysera, zarówno w pomysłach, jak i komunikacji, jest kluczem do efektywności i ostatecznego sukcesu procesów montażu i postprodukcji. Kiedy montażysta potrafi szybko zrozumieć i wdrożyć uwagi reżysera, a reżyser z łatwością przetrawi i zastosuje się do rad redaktora, tworzą potężny zespół. Ten dynamiczny duet, przypominający wprawnych snajperów, potrafi skutecznie celować i strzelać, aby wypełnić misję.

Prace, które zredagowałem, różnią się stylem i tonem, ale wszystkie poruszają ludzkie tematy traumy, żalu, rozwoju lub odkupienia, często powiązane ze sprawą społeczną. Wierzę, że kino ma obowiązek przyczyniać się do postępu społecznego i publicznego oświecenia poprzez ukazywanie ludzkości w różnych warunkach. To jest moje credo dotyczące rodzajów filmów i treści, które staram się tworzyć.

Jeśli moje filmy mogą kogoś zainspirować do wyjścia z teatru ze zmienionym sercem na lepsze, to czuję, że spełniłem swój obowiązek.

Jak jesteś na bieżąco z najnowszymi technologiami, technikami i trendami w branży filmowej i jak ważne jest, Twoim zdaniem, ciągłe uczenie się i rozwój jako montażysty?

Jako montażysta żyję w szybko rozwijającym się społeczeństwie technologicznym, w którym bycie na bieżąco z postępem i trendami w branży filmowej to coś więcej niż tylko atut. To konieczność. Narzędzia naszej branży – oprogramowanie NLE, komputery i inny powiązany sprzęt – stanowią podstawę naszych procesów tworzenia i pracy. Każdy, kto jest zaznajomiony z branżą, wie, jak zmiany i aktualizacje technologiczne mogą zasadniczo zmienić nasz przepływ pracy. Zwłaszcza szybki rozwój sztucznej inteligencji może znacząco wpłynąć na przyszłość naszej pracy i przemysłu.

W minionej epoce tradycyjnego filmu montaż był pracą analogową i mechaniczną. Dziś, mając do dyspozycji potężne, kreatywne oprogramowanie, możemy wykonywać niezliczone zadania ze znacznie zwiększoną wydajnością. Ta ewolucja zmieniła kwalifikacje i wymagania naszego zawodu w porównaniu z poprzednimi pokoleniami redaktorów. Tworzenie filmów zawsze było połączeniem sztuki i nauki i, jak każde inne ludzkie przedsięwzięcie, nieustannie ewoluuje pod wpływem niepowstrzymanych sił.

Tylko bycie na bieżąco z najnowszymi technologiami i technikami oraz dostosowywanie się do trendów to jedyny sposób, aby płynąć na tej fali i nie dać się jej przytłoczyć. W końcu, jak w przypadku każdego artysty na przestrzeni dziejów, aby tworzyć, musimy najpierw opanować nasze narzędzia.

Czy możesz opowiedzieć o szczególnie wymagającym projekcie, nad którym pracowałeś jako redaktor i jak sobie z nim poradziłeś?

Mój film dyplomowy w Konserwatorium AFI, CHORUS, okazał się projektem wymagającym, ale ostatecznie satysfakcjonującym. Ściśle współpracowałem z reżyserem, dopracowując film tak, aby był jak najlepiej zgodny ze scenariuszem. Sprawdziliśmy naszą pracę dla naszych kohort i mentorów, otrzymując w dużej mierze pozytywne opinie. Jednak dwie sceny były konsekwentnie wskazywane jako zbyt długie lub zbędne. Naszym głównym zadaniem było zajęcie się tymi scenami. Fabuła filmu opowiadała o ojcu i synu, którzy nie odebrali pożegnalnej rozmowy telefonicznej z żoną/matką w samolocie z 11 września i zastanawiali się nad dalszą podróżą pełną żalu i uzdrowienia.

Problematyczne sceny to jedna, w której ojciec idzie do cukierni, aby odebrać tort urodzinowy na rocznicę urodzin swojej żony, oraz druga, w której on i jego syn świętują z teściami w jego domu. Naszą pierwszą strategią było skrócenie tych scen. Dokonaliśmy starannych edycji, usuwając niepotrzebne części lub rytmy, bez uszczerbku dla narracji. Jednak nawet po tym chirurgicznym przycięciu nowi widzowie nadal czuli się odłączeni od tych scen.

Następnie musieliśmy podjąć kilka trudnych decyzji, eliminując fragmenty historii, które nie zostały dobrze przeniesione ze scenariusza na ekran. Niezadowolony z ogólnego wpływu sceny w cukierni reżyser zdecydował się całkowicie ją usunąć. Zawsze trudno jest „zabić swoich bliskich”, ale czasami jest to niezbędna część procesu redagowania. Decyzja ta okazała się owocna, ponieważ narracja toczyła się naturalnie bez tej sceny, dzięki czemu zaoszczędziliśmy około trzech minut czasu ekranowego.

Scena z udziałem dziadków wymagała bardziej dopracowanego montażu ze względu na jej rolę w ekspozycji i rozwoju narracji. Skrupulatnie okrojono tę scenę, konsultując się z moim mentorem od montażu, który przekazał mi cenne uwagi: „Nie musisz ujawniać całej sceny ani całego dialogu, aby przekazać informacje”. Z tej perspektywy reżyser i ja zdecydowaliśmy się przeciąć główny dialog na pół, eliminując wszystkie ustawione dialogi z pierwszej połowy sceny. Choć początkowo wydawało się to radykalne, podejście to sprawdziło się wyjątkowo dobrze.

Podczas kolejnych pokazów tej poprawionej wersji widzowie nie zauważali już problemów z tempem lub redundancją. Zaprezentowanie połowy dialogu skutecznie przekazało tyle samo informacji, co cała scena, ale zrobiło to w bardziej zwięzły i bezpośredni sposób. W montażu mniej często znaczy więcej. Dzięki tej filozofii i podejściu udało nam się skrócić czas wyświetlania filmu z początkowych 30 minut do 20-minutowego cięcia z blokadą obrazu, osiągając rewolucyjne 10-minutowe skrócenie, które znacznie ulepszyło nasz film.