Przejęcie Twittera Elona Muska: Chaotyczny pierwszy weekend

Opublikowany: 2022-10-31

Po tym, jak Elon Musk podjął w tym roku śmiałą próbę przejęcia Twittera, a następnie wplątał się w trwającą miesiące batalię prawną, by złamać umowę, niektórzy zastanawiali się, czy miliarder, właściciel SpaceX, rzeczywiście zamierza kupić platformę mediów społecznościowych .

Ale rzeczywiście, w archetypowy muskiański sposób, samozwańczy „dgelord” przechadzał się w zeszły czwartek przez frontowe bramy siedziby głównej witryny, trzymając w dłoniach umywalkę, której wideo miliarder zamieścił obok złowrogiego napisu: „pozwól temu zatopić się”.

W ciągu ostatnich 72 godzin zarówno plotki, jak i rewelacje na temat planów Muska dotyczących platformy trafiły na pierwsze strony gazet – oto wszystko, co musisz wiedzieć o pierwszym weekendzie biznesmena za kierownicą.

Zwolnieni z kadry kierowniczej: Czy w bloku do krojenia jest więcej pracowników?

Nie było tajemnicą, że zarząd Elona Muska i (obecnie byłego) Twittera nie pogodzili się ze sobą – i nic dziwnego, że jednym z jego pierwszych działań było zwolnienie niektórych z najwyższych rangą osób w firmie.

Kluczowi decydenci, w tym dyrektor generalny Twittera Parag Agrawal, dyrektor finansowy Ned Segal i Vijaya Gadde, szefowa Twittera ds. polityki prawnej, zaufania i bezpieczeństwa, szybko zostali zwolnieni ze swoich obowiązków.

Musk zaprzeczył plotkom, że planuje w nadchodzących miesiącach usunąć do 75% pracowników Twittera , mówiąc pracownikom pod koniec zeszłego tygodnia, że ​​nie będzie wymuszonego exodusu.

Rada ds. moderacji treści: sposób na złagodzenie obaw?

Musk zobowiązał się do utworzenia „rady ds. moderacji treści”, aby zarządzać poufnymi i nieodpowiednimi treściami na platformie oraz decydować, co stanowi zawieszenie konta i inne działania kierowane przez użytkowników.

W swoim pierwszym oświadczeniu na temat rady Musk potwierdził, że grupa będzie miała „szeroko zróżnicowane punkty widzenia”, a także wyjaśnił, że „żadne ważne decyzje dotyczące treści ani przywrócenie konta nie nastąpią przed zebraniem się rady”.

Jednak Musk niedawno stwierdził, że „każdy zawieszony z drobnych i wątpliwych powodów zostanie uwolniony z więzienia na Twitterze”, więc trudno jest dokładnie powiedzieć, jak to się rozegra i które osoby publiczne, którym obecnie przekazano zakaz, zostaną wpuszczone z powrotem na arenę.

Rzeczywiście, okaże się, czy jest to inicjatywa w dobrej wierze, mająca na celu pozytywny wpływ na platformę – może to łatwo być sztuczką mającą na celu złagodzenie obaw związanych z wcześniej wyrażonymi opiniami Muska na temat moderacji platformy i „absolutyzmu” w zakresie wolności słowa. istnienie na platformie więcej mowy nienawiści.

Trump: Czy demagog powróci?

Jedną z największych plotek krążących wokół przejęcia była perspektywa powrotu na platformę Donalda Trumpa, plującego żółcią byłego prezydenta, który obecnie znajduje się na czarnej liście Twittera.

Konto Trumpa zostało zawieszone w następstwie ataku 6 stycznia na Kapitol. Były prezydent wykorzystywał wcześniej platformę do pozyskiwania poparcia dla swoich kampanii politycznych w budzący grozę, ofensywny sposób.

Sam Trump powiedział, że cieszy się, że „rozsądna” głowa, taka jak Elon Musk, jest teraz u steru portalu społecznościowego, chociaż para również starła się już wcześniej w kwestiach, w szczególności, czy Trump jest za stary, by zostać prezydentem.

Całkowicie możliwe, że rada ds. moderacji treści Muska zdecyduje się na utrzymanie zakazu konta Trumpa – ale jest też duża szansa, że ​​to się zmieni.

Płatny Twitter: miesięczna opłata za zweryfikowane konta?

Inną historią, która zyskała popularność w weekend, jest to, że Musk planuje obciążyć właścicieli zweryfikowanych kont na Twitterze około 20 USD miesięcznie za korzystanie z platformy i zachowanie niebieskiego tika.

Niebieski haczyk, który służy do zilustrowania, że ​​konto jest oficjalnym, legalnym kontem należącym do osoby publicznej lub zaufanego źródła, musiałby zostać zakupiony za pośrednictwem usługi Twitter Blue Subscription tej firmy.

Jason Calacanis, współpracownik Muska, który pomaga właścicielowi Tesli w jego przejęciu, przeprowadził w poniedziałek rano na Twitterze ankietę, w której pytał użytkowników, ile byliby skłonni zapłacić miesięcznie za niebieski kleszcz (5 USD, 10 USD, 15 USD lub t zapłacić”), co sugeruje, że opłacona weryfikacja jest bardzo ważna.

Awantury etapowe: czy Musk będzie zarabiał na dywizji?

Jedną z najbardziej niepokojących wiadomości, jakie pojawiły się w ciągu ostatnich trzech dni, jest to, że Musk rozważa podzielenie Twittera na „nici” , a użytkownicy mają wybrać „wersję” Twittera i nadać swoim postom „ocenę treści”.

Inne rozważane pomysły obejmują styl gry wideo, „tryb” gracza kontra gracz na Twitterze, w którym zweryfikowane konta mogą wystawiać wołowinę i spluwać.

Nigdy wcześniej Twitter – ani żaden inny portal społecznościowy – nie flirtował poważnie z ideą faktycznego ułatwienia (i prawdopodobnie zachęcania) tego rodzaju konwersacyjnych potyczek.

Aktywiści i działacze zwrócili już uwagę, że takie zmiany mogą całkowicie odwrócić postępy w moderowaniu treści, jakie poczynił na Twitterze model sprzed Muska przed przejęciem władzy przez potentata technologicznego.

Elon Musk i Twitter: Mecz Made in Hell

Chociaż pełne memów wejście Elona Muska do siedziby Twittera przypominało rodzaj samouwielbienia, który zwykle kojarzy się z kimś, kto prowadzi zwycięskie okrążenie, trudno jest zrozumieć, jak ktokolwiek wygrał z tej umowy.

Wszystko w zachowaniu Elona Muska na platformie przed jego przejęciem ma posmak nonszalanckiego, zblazowanego stosunku do szorstkości dyskursu politycznego.

W połączeniu z jego wyraźnym zamiarem utowarowienia sprzeczek i argumentów, przyszłość Twittera – platformy mediów społecznościowych, która ma naprawdę wartość tylko ze względu na swój wkład w naszą ekonomię polityczną, a nie imponujący stos techniczny – wygląda ponuro.

Twitter był opłacalny dopiero przez dwa lata swojego istnienia, co dalej sugeruje, że motywy Muska koncentrują się wokół władzy, wpływów i ostatecznie samego siebie, a nie przychodów lub (nie daj Boże) zapewnienia bezpieczeństwa i szczęścia użytkownikom platformy.

Prawdopodobnie wyłożenie 44 miliardów dolarów na serwis społecznościowy w sytuacji jednego z największych odnotowanych spadków cen akcji spółek technologicznych nie jest mądrą decyzją.

Jednak przekazanie kluczy do największego na świecie cyfrowego placu publicznego komuś, kto zrobił niewiele, aby zilustrować, że planuje w dobrej wierze wpływać na zawiłe niuanse współczesnego dyskursu politycznego – lub traktować podziały społeczne z wystarczającą szczerością – może być o rząd wielkości bardziej katastrofalne.