Czy przy złożonych embargach marki próbują kontrolować przekaz w mediach?
Opublikowany: 2021-01-03Pamiętam, kiedy dostałem swój pierwszy dokument dotyczący embarga. To było prawie dwie dekady temu i to była gra na PC. To było dość proste. Powiedział mi, że firma wydała wczesną edycję produktu i że nie powinienem o tym pisać w żadnych mediach do określonej daty. To naprawdę było to. Pojedynczy akapit. I to był szablon, który był stosowany przez długi czas. Powiedziałbym, że jeszcze kilka lat temu.
Embargo było proste: niektórzy przedstawiciele mediów otrzymali dostęp do produktu przed jego premierą i zostali poproszeni o nie pisanie o nim do pewnej określonej daty, która często była datą premiery. Powód tego był również prosty: upewnienie się, że opinia publiczna ma dostęp do recenzji produktu wkrótce po jego premierze, a jednocześnie zapewniono mediom równe szanse. Bez względu na to, jak wcześnie lub jak późno ktoś otrzymał produkt, mógł o nim pisać tylko w określonym czasie. Nie było więc szans, aby ktoś pobił innych w recenzji, ponieważ wcześniej dostał urządzenie.
Spis treści
Termin embarga na wszystko, od projektu, przez aparaty, po oprogramowanie…
A potem, kilka lat temu, ten prosty dokument zaczął się trochę komplikować. Proces ten trwał do tego stopnia, że dzisiaj, gdy otrzymujemy notę embargo na produkt, przychodzi ona dosłownie z harmonogramem redakcyjnym.
Tak, dzisiejsze embargo ma więcej randek niż ktoś, kto oszalał na Tinderze!
Istnieją daty, w których możemy pisać i/lub publikować zdjęcia produktu, ale nie wymieniamy go z nazwy. Czasami mówi się nam nawet o datach, do których można pokazać tylko tył i/lub przód produktu – są nawet daty, w których powiedziano nam, że możemy pokazać interfejs użytkownika. Następnie są daty, do których możemy wyświetlać tylko obrazy zrobione aparatem (osobna data, kiedy można je porównać z innymi aparatami). Są też daty porównania urządzenia z innymi, daty pokazania opakowania, daty przeglądu aparatu… i wiele innych. I oczywiście mamy też daty rozpakowań i samą recenzję.
To dalekie od dni „napisz, co chcesz po tej dacie”, prawda?
Po prostu utrzymuj kontakt ze zmieniającymi się czasami…
Najważniejsze pytanie brzmi: dlaczego tak się dzieje?
Cóż, można na to spojrzeć na dwa sposoby. W przeciwieństwie do powiedzmy około dekady temu, kiedy większość opisów produktów dotyczyła recenzji, teraz jest wiele aspektów pisania o produkcie – pierwsze wrażenia, recenzje aparatów, recenzje baterii i tak dalej. Więc cóż, przy większych opcjach treści powinny pojawić się większe warunki embarga… lub poczekaj, czy tak powinno być? Problem z tym wyjaśnieniem polega na tym, że ta metoda wielokrotnego embarga jest po prostu zbyt skomplikowana. Zamiast wypracować szereg dat dla różnych funkcji, czy nie byłoby prościej dać recenzentom dzień i godzinę, po której mogą napisać to, czego chcą o produkcie – pierwsze wrażenie, recenzja, recenzja baterii , porównanie czy cokolwiek? (trzy największe marki stosują tę prostą procedurę nawet teraz)
To prowadzi nas do innego sposobu patrzenia na tę manię randkową-dla-wszystkich-i wszystkich. I to jest trochę niepokojące.
…albo próbujesz przejąć kontrolę?
W mediach znajdują się sekcje, które uważają, że za wieloma datami kryje się próba kontrolowania kalendarzy redakcyjnych. Biorąc pod uwagę fakt, że istnieje intensywna konkurencja między różnymi serwisami informacyjnymi, stronami internetowymi i kanałami, każdy z nich próbuje opublikować informacje w momencie wygaśnięcia embarga. Oczywiście ta konkurencja istniała również w przeszłości, ale w tamtym czasie nie było możliwości dowiedzenia się, które media zrobią co z produktem. W rezultacie po zniesieniu embarga niektórzy robili recenzje, inni przyglądali się konkretnym funkcjom, niektórzy po prostu udostępniali zdjęcia i tak dalej. Bardzo rzadko spotykano różne media zajmujące się tym samym aspektem produktu w tym samym dniu i prawie w tym samym czasie.
Zmieniło to embargo na wiele dat. Teraz recenzent wie, że może pisać TYLKO o aparatach w takim terminie, tylko o wyglądzie i designie w tym a takim terminie i tak dalej. A w niektórych przypadkach klauzule embarga kontrolują nawet treść, określając rodzaj zdjęć, które mogą być publikowane i poziom szczegółowości, jaki można podać, a czasem nawet, czy można wyrazić opinię lub decyzję. Czasami zdarzają się również klauzule, które określają, co można publikować tylko w sieciach społecznościowych! Jeden z moich kolegów redaktorów podsumował to z krzywym uśmiechem: „ Czasami wydaje mi się, że nie zastanawiamy się, jakie historie zrobić o produktach, a nawet o terminach. Marki robią to za nas. ”
Więcej terminów = większy zasięg!
Co nasuwa pytanie: dlaczego marki miałyby to robić? Cóż, odpowiedź jest prosta: więcej informacji w mediach.
Daj recenzentowi lub redaktorowi urządzenie i powiedz im, że po określonej dacie i godzinie mogą pisać, co tylko zechcą, a są szanse, że dostaną od jednego do trzech lub czterech utworów, bez rzeczywistej kontroli. Podaj wiele dat embarga na różne aspekty urządzenia i nagle publikacja lub kanał jest prawie zobowiązany do opublikowania artykułów lub treści na temat tych funkcji przed tymi datami. Oczywiście recenzenci mogą nie pisać tak wielu artykułów, ale często i tak je piszą, bojąc się, że jeśli tego nie zrobią, ich konkurencja może to zrobić i zgarnąć część ruchu.
Wynik netto: urządzenie w 2010 roku miałoby szczęście, gdyby otrzymało więcej niż dwa lub trzy artykuły na jego temat. Dziś nierzadko można zobaczyć prawie pół tuzina historii o jednym produkcie. Co więcej, marki mogą czasami zaplanować embarga, aby zakłócić zasięg produktów konkurencyjnych – nierzadko zdarza się, że daty embarga na przegląd jednego produktu zbiegają się z datą wprowadzenia produktu konkurencyjnego na rynek.
Kto na tym zyskuje?
Ważne jest jednak to, czy jest to korzystne dla czytelników i widzów publikacji lub kanałów lub konsumentów produktów? Nie jestem pewien, czy tak. Tak, teraz ludzie otrzymują znacznie więcej informacji o pojedynczym produkcie niż w przeszłości, ale wiele z tych tekstów nie znajduje się pod kontrolą recenzentów, którzy muszą przestrzegać terminów i wytycznych dotyczących treści od marek. W przeszłości recenzja smartfona zajęłaby od jednego do dwóch tygodni. Dzisiaj możesz otrzymać pięć artykułów, w tym recenzję w ciągu tygodnia! Przy tak dużej ilości jakość ma tendencję do pogarszania się.
Mogę mówić tylko za siebie, ale wiem, że recenzje, w których spędzam więcej czasu z urządzeniem, zawierają więcej szczegółów i informacji. Recenzje napisane w pośpiechu mogą mieć tendencję do pomijania funkcji lub mogą zawierać wnioski oparte na stosunkowo mniejszym użyciu. Nie widzę, jak jakikolwiek konsument może na tym skorzystać. Tak, jest więcej informacji, ale często odbywa się to na złamanie karku i z ograniczeniami narzuconymi przez producenta produktu (to brzmi prawie jak reklama, prawda?).
Oczywiście to tylko teoria. Marki mogą rozdawać daty embarga, ale rzadko dyktują, co pisze recenzent. I ostatecznie, chociaż recenzenci narzekają na embarga, mają możliwość ich nieprzyjmowania. Albo zaakceptować je, ale ograniczyć zasięg. Jak zauważył jeden z moich kolegów: „ To, że embargo na przeglądanie aparatu fotograficznego zostaje zniesione w określonym dniu, nie oznacza, że MUSISZ dokonywać przeglądu aparatu fotograficznego w tym dniu! ”
Może to prawda, ale jest to trochę uproszczone. Uważa się, że większość publikacji i twórców treści nie lubi ustępować swoim rywalom – strach przed „ jeśli my tego nie zrobimy, zrobi to nasi konkurenci i zwrócimy na siebie uwagę ” nieuchronnie wymusza ręce (klawiatury i aparaty fotograficzne) większości recenzentów.
Czas postawić jakość przed ilością?
Należy jednak pamiętać, że wszystko to jest tylko teoretyzacją. Może być jakiś zupełnie niewinny powód wzrostu dat embarga (może niektórzy ludzie po prostu lubią mieć zaśmiecone arkusze kalkulacyjne). Nie można jednak zaprzeczyć, że obecny scenariusz faworyzuje ilość treści znacznie ponad jej jakość, a to nie jest zdrowe dla widzów, czytelników i konsumentów, którzy często podejmują decyzje zakupowe na podstawie informacji o produktach, jakie otrzymują z różnych mediów.
Czy istnieje rozwiązanie? Być może lepsza i wyraźniejsza komunikacja między markami a mediami. Być może mniej konkurencyjne podejście obu stron do swoich konkurentów. Naprawdę nie wiem za ilu mówię, ale jeśli chodzi o mnie, zdecydowanie ulgą i większą skutecznością byłaby radzenie sobie z tylko jedną datą embarga niż z wieloma. Miło byłoby również wiedzieć, że jestem osobą, która całkowicie odpowiada za recenzję. Nie jestem pewien, czy w dzisiejszych czasach zbyt wielu tak się czuje.
Zbyt wiele dat może zepsuć sprawę. I to nie tylko na Tinderze.