Co prezydentura Harrisa oznaczałaby dla branży technologicznej?

Opublikowany: 2024-10-12

W miarę jak zbliżają się wybory prezydenckie w USA, świat z zapartym tchem czeka na zwycięstwo Demokratów lub czy były prezydent Donald Trump odzyska miejsce w Gabinecie Owalnym.

Będą to jedne z najbardziej przełomowych wyborów we współczesnej historii Stanów Zjednoczonych, a kandydatka Demokratów Kamala Harris minimalnie przewyższa swoją republikańską rywalkę. 5 listopada to coś więcej niż tylko konkurs na przywództwo – to referendum w sprawie dwóch całkowicie odmiennych podejść do sprawowania rządów.

Wynik będzie miał również ogromne konsekwencje dla branży technologicznej, ale w jakim celu? W dwuczęściowej serii wyjaśnię, co poszczególne administracje oznaczają dla sektora. Na początek – Harris.

Historia Harrisa z technologią

Zanim zagłębię się w to, jak mógłby wyglądać sektor technologiczny z Kamalą Harris w Gabinecie Owalnym, przyjrzę się związkom kandydatki na prezydenta z branżą w trakcie jej kariery jako prokurator generalny Kalifornii .

Harris objęła urząd w styczniu 2011 r. i pozostała na tym stanowisku do 2017 r., kiedy to została wybrana do Senatu USA. W tym czasie wprowadziła szereg środków mających na celu wyeliminowanie przestępczości technologicznej. Na przykład w 2011 r. utworzyła jednostkę ds. przestępstw elektronicznych, której zadaniem jest zwalczanie kradzieży tożsamości, naruszeń danych i powiązanych przestępstw. W tamtym czasie w Kalifornii znajdowało się 10 z 25 obszarów metropolitalnych, na których znajdowało się najwięcej skarg konsumenckich związanych z kradzieżą tożsamości.

Rok później Harris odegrał kluczową rolę w zabezpieczeniu porozumienia z wiodącymi graczami w przestrzeni technologicznej, w tym z Amazonem, Apple, Google, Microsoft i innymi, w celu poprawy ochrony prywatności użytkowników aplikacji. Jej krucjata była kontynuowana w 2015 r., kiedy zwołała urzędników ds. technologii i rzeczników ofiar na spotkanie na temat „pornografii zemsty” – w następstwie tego Twitter i Google przeprowadziły gruntowną reformę dotyczącą obrazów wykorzystujących wyzysk.

Warto również zauważyć, że Harris zyskał poparcie wielu znaczących osobistości z branży. Podczas nieudanej kampanii prezydenckiej w 2020 r. otrzymała wsparcie od prezesa Microsoft Brada Smitha, dyrektora generalnego Salesforce Marca Benioffa i głównego radcy prawnego Amazona Davida Zapolsky’ego, a od tego czasu cieszy się poparciem współzałożyciela LinkedIn Reida Hoffmana. Wsparcie tych osób i firm, które reprezentują, ma ogromne znaczenie. Wyraźnie uważają, że prezydentura Harrisa byłaby korzystna dla ich praktyk biznesowych.

Tech pod administracją Bidena-Harrisa

Kadencję Harrisa na stanowisku wiceprezydenta w dużej mierze charakteryzowała ciągła walka o uregulowanie sztucznej inteligencji. Mianowana przez prezydenta Bidena „carem sztucznej inteligencji” pod koniec ubiegłego roku, nadzorowała wysiłki mające na celu wprowadzenie porządku w świecie często określanym jako bezprawny.

Chociaż to republikański Donald Trump może liczyć na wsparcie Elona Muska, Petera Thiela i Marca Andreessena, Harris odegrał kluczową rolę w historii sztucznej inteligencji w ciągu ostatnich kilku lat. Była siłą napędową przełomowego ustawodawstwa z 2023 r., które miało na celu zapewnienie „bezpiecznego i godnego zaufania rozwoju i wykorzystania sztucznej inteligencji”.

Od tego czasu obecny wiceprezes podwoił to ostrożne podejście, podejmując szereg inicjatyw „mających na celu wspieranie bezpiecznego i odpowiedzialnego korzystania ze sztucznej inteligencji”. Na szczycie w Londynie pod koniec tego samego roku wezwała „przywódców rządu, społeczeństwa obywatelskiego i sektora prywatnego… aby upewnili się, że sztuczna inteligencja zostanie przyjęta i rozwijana w sposób chroniący społeczeństwo przed potencjalnymi szkodami”.

Kontynuowała dobitnie: „Kiedy ludzie na całym świecie nie mogą odróżnić faktów od fikcji z powodu zalewu dezinformacji i dezinformacji wykorzystujących sztuczną inteligencję, pytam, czy nie jest to egzystencjalne dla demokracji?” W sposób pamiętny zapadła w pamięć, gdy sama znalazła się po złej stronie deepfakes generowanych przez sztuczną inteligencję .

Należy wyjaśnić, że Harris nie jest tylko surowym krytykiem tej technologii – wielokrotnie zwracała uwagę na jej potencjał „głębokiego dobra” w wielu obszarach. W zeszłym miesiącu przemawiając podczas zbiórki pieniędzy w Nowym Jorku, obiecała, że ​​będzie „inwestować w przyszłość Ameryki”. Będziemy zachęcać do innowacyjnych technologii, takich jak sztuczna inteligencja… jednocześnie chroniąc naszych konsumentów i inwestorów”.

Czego możemy się spodziewać po prezydenturze Harrisa?

Z dowodów, do których mamy dostęp, wynika, że ​​Harris złagodzi podejście rządu federalnego do regulacji sektora technologicznego, nadal uparcie realizując politykę sztucznej inteligencji kładącą nacisk na ostrożność.

W zeszłym miesiącu „New York Times” doniósł, że Harris „wyraził sceptycyzm wobec szerokiego podejścia pani Khan do kwestii antymonopolowych [Federalnej Komisji Handlu Liny M. Khan]”. W ramach jej kompetencji Stany Zjednoczone pozwały cztery korporacje za rzekome nieuczciwe praktyki – Apple, Meta, Amazon i Google. Hoffman otwarcie wzywała do usunięcia Khan ze stanowiska. Czas pokaże, czy Harris usłucha tego wezwania.

Przez całą swoją karierę walczyła o eliminowanie złych praktyk i, w razie potrzeby, o kontrolowanie potężnego przemysłu, uważając jednocześnie, aby nie stłumić innowacji. Ma poparcie kilku znanych przedstawicieli branży i wielokrotnie umieszczała sztuczną inteligencję na pierwszym planie Białego Domu.

Jeśli Harris obejmie urząd w styczniu 2025 r., zostanie ciepło przyjęta przez dużą część sektora. W pozostałych kwartałach odbiór będzie nieco bardziej mroźny. Jedno jest pewne – najbliższe miesiące będą fascynujące.

Źródło obrazu w nagłówku: „Kamala Harris” autorstwa Gage Skidmore jest objęta licencją CC BY-SA 2.0.