Drogi Micromax, witamy ponownie… ale czy możemy porozmawiać o telefonach, proszę?
Opublikowany: 2020-10-17W miarę występów było to wyraźnie dziwne. Po swego rodzaju urlopie, współzałożyciel Micromax India, Rahul Sharma, zabrał się do mediów społecznościowych, aby powiedzieć światu, że marka Micromax powraca na rynek z nową serią telefonów o nazwie „In”.
Co robią marki, gdy wracają z produktem? Cóż, w większości przypadków widzieliśmy, jak rozmawiają o swoim produkcie powrotnym, do kogo jest skierowany i czego oczekują. Sharma, który jest doskonałym komunikatorem i jest postrzegany przez wielu jako pierwszy wysokiej rangi dyrektor generalny indyjskiej firmy technologicznej, zamiast tego zdecydował się mówić o swoich skromnych korzeniach, o tym, jak pożyczył od ojca 3 000 000 rupii (około 4000 USD) a następnie wraz z partnerami założył Micromax. Następnie opowiedział o tym, jak marka stała się marką smartfonów nr 1 w kraju i jedną z dziesięciu najlepszych na świecie. Jednak potem stwierdził, że marka została pokonana przez chińskie marki i że kiedy to się stało, postanowił odejść od biznesu, uznając, że ma już dość.
Jednak gdy kilka miesięcy temu doszło do starcia wojsk indyjskich i chińskich, pomyślał o tym i zainspirowany wezwaniem indyjskiego premiera do narodu, by był „samowystarczalny” (aatmanirbhar w języku hindi) oraz prośbami indyjskich konsumentów, zdecydował przywrócić Micromax na rynek telefoniczny. A pojazdem powrotnym dla marki byłyby urządzenia pod marką „In”, co oznacza „Indie”, a marka odtąd robiłaby wszystko dla Indii.
To było to. Nie powiedziano nam nic o urządzeniu ani o tym, co zamierza zrobić marka. I właśnie to jest trochę niepokojące na pewnym poziomie. Ironia polega na tym, że jeśli kiedykolwiek istniała indyjska marka, która z zemsty zabiła się na arenie międzynarodowej, to właśnie Micromax. To właśnie marka wyrobiła sobie markę na innych rynkach i wykorzystała Hugh Jackmana w wyraźnie głośnej międzynarodowej kampanii reklamowej. Widok firmy z tak dumnymi osiągnięciami, która tak milczała o swoim produkcie, był bardzo dziwny. Rzeczywiście, dużo więcej mówiło się o Chinach i ich negatywnym wpływie na Micromax i Indie, że wielu postrzegało to jako próbę wykorzystania nastrojów antychińskich, zamiast mówić o własnym powrocie marki.
Z perspektywy czasu oznacza to straconą szansę dla Micromax. Możliwość zaprezentowania nowego produktu grupie docelowej. Zamiast tego można było zobaczyć występ, który niektórzy cynicy porównywali do przemówienia w kampanii politycznej. Ironia polega na tym, że kiedy Micromax był na szczycie rynku, rzadko kiedy próbował wykorzystać swoje indyjskie pochodzenie. Jeśli już, marka starała się pozwolić swoim produktom mówić, wspomagana bardzo agresywną i śmiałą strategią marketingową, która często zwracała na nią uwagę – kto może zapomnieć o reklamie „(mogę sobie pozwolić na ten) telefon”, która wyśmiewała potężny iPhone, nawet podczas podświetlania Micromax A70. Micromax nie twierdził, że jego produkt był indyjski na żadnym etapie, ale zamiast tego zawsze starał się podkreślić to, co dostarcza konsumentowi. Była to strategia, która bez końca denerwowała rywali. Wielu ekspertów oskarżyło Micromax o po prostu rebranding (o ironii) chińskich telefonów, ale dla większości konsumentów marka reprezentowała najbardziej podstawową potrzebę – stosunek jakości do ceny.
Dlatego tak dziwnie było nie słyszeć żadnego odniesienia do produktu w komunikacie o powrocie Rahula Sharmy. To osoba, o której wiadomo, że ma porozrzucane części telefonu po całym biurku. Osoba produktu. Jeden z nielicznych dyrektorów ds. technologii, który potrafił otworzyć telefon tak samo, jak prezentacja dla mediów. Byłoby sensowne, gdyby osoba bez doświadczenia w produkcji produktów opowiadała o swoich osobistych doświadczeniach i opierała się na sporze indyjsko-chińskim, ale dla kogoś, kto wprowadził na rynek pierwszy indyjski telefon z flagowym układem Qualcomm, było to zdecydowanie dziwne. I jest też prawie niemożliwe, żeby nie wiedział nic o produkcie, na którym jego marka miała wrócić na indyjski rynek.

Możemy mieć tylko nadzieję, że przyszłe przesłanie współzałożyciela Micromax będzie bardziej skoncentrowane na produkcie, ponieważ nie popełnij tego błędu, od tego będzie zależeć powrót marki. Jak powiedział nam sprzedawca: „ Gdyby nastroje antychińskie były tak silne, jak wszyscy sądzą, wrócilibyśmy w 2011 roku, z Nokią i Samsungiem na pierwszym i drugim miejscu. „Oczywiście nie ma zakazu odwoływania się do patriotyzmu w celu forsowania swojej marki, ale na niewiele by się to zdało, gdyby nie było poparte mocnym produktem. W końcu na rynku są inne indyjskie marki i pomimo wszystkich ich wysiłków konsumenci tak naprawdę nie przybyli do nich po incydentach z Chinami na granicy. Jak wynika z naszych źródeł, głównym tego powodem jest postrzeganie indyjskich marek, które nie mają takiej samej jakości produktów, jak te oferowane przez marki z innych krajów.
W tym właśnie miejscu toczy się prawdziwa bitwa – na froncie produktu. A Micromax pokazał w przeszłości, że jest w stanie dorównać pod tym względem wielkimi nazwiskami. W końcu pożegnał się z takimi firmami jak Nokia, Motorola, Sony, HTC i LG, opierając się na starym dobrym stosunku jakości do ceny, zamiast machać flagą i przywoływać sentymenty. Kiedy Micromax rzucił A70 w iPhone'a, ani w jednym miejscu nie powiedział „marka indyjska” ani „marka zagraniczna”, ale po prostu nakreślił, w jaki sposób jego produkt jest lepszy.
Dlatego uważamy, że chociaż troska Rahula Sharmy o naród ma być oklaskiwana, podobnie jak jego decyzja o przywróceniu na rynek najsłynniejszej indyjskiej marki smartfonów, życzymy sobie, aby odtąd mówił trochę więcej o produkcie. Micromax nie musi pokonywać Chin, aby stać się wielkim. Potrzebuje tylko starych, dobrych produktów w dobrej cenie, takich, jakie pokochali konsumenci. Oczywiście nie będzie to łatwe, ale wtedy ma markę i rzecznika, który to zrobi.
Witajcie z powrotem, ludzie. I dzięki za emotkę. Czy teraz możemy zająć się promocją produktu?