Poco M2 Pro, syndrom „naśladowcy” i czy konsument się przejmuje?

Opublikowany: 2020-07-07

Dobrzy artyści kopiują, wielcy artyści kradną.

To cytat przypisywany przez Steve'a Jobsa Pablo Picasso. I zgodnie z tą definicją, w świecie technologii jest wielu dobrych artystów. Ale z drugiej strony nie wszyscy zgadzają się z tą definicją, co prowadzi do oskarżeń o naśladowcę raz po raz, a oskarżyciele czasami stają się oskarżeni.

poco m2 pro vs redmi note 9 pro

Kopiowanie, celowe lub przypadkowe, istnieje już od jakiegoś czasu, ale od czasu do czasu pojawia się, wywołuje poruszenie, a potem znika. I ponownie wyszło na jaw wraz z wydaniem Poco M2 Pro, który ma niesamowite podobieństwo pod względem specyfikacji i konstrukcji do Redmi Note 9 Pro, który został wydany przez firmę macierzystą Poco, Xiaomi, kilka miesięcy temu.

Spis treści

„Inspiracja” istnieje od dawna

Posiadanie dwóch bardzo podobnych do siebie produktów nie jest nowym zjawiskiem w świecie technologii. Rzeczywiście bardzo często zdarza się, że wiele marek posiada podobne produkty w różnych „serii” produktów lub w submarkach. Czasem można było nawet zobaczyć prawie dokładnie ten sam produkt różnych marek, często w drodze polubownego porozumienia – klasycznym przykładem były aparaty Panasonic, które były prawie takie same jak te z Leiki (marki współpracowały, więc nie było problemów).

Podobnie szeptano, że niektóre urządzenia OnePlus wyglądają zbyt podobnie pod względem specyfikacji i wyglądu do tych z Oppo, konkurencyjnej marki, ale należącej do tej samej grupy. Ostatnio niektórzy wspominali o bardzo bliskich podobieństwach między urządzeniami z różnych serii Samsunga. I nawet nie zaczynaj nas od zarzutów dotyczących Apple i Xiaomi!

Kopiowanie, naśladowanie lub inspirowanie się w jakikolwiek sposób lub jakkolwiek zdecydujesz się to nazwać (choć unikaj „uczenia się”) przez innych ludzi i produkty zawsze istniało na całym świecie, a w szczególności w branży technologicznej. I do pewnego stopnia jest to zrozumiałe – w końcu, jeśli coś, co robi konkretna marka, działa, nie ma nic złego w oferowaniu czegoś podobnego własnym konsumentom, o ile nie zostaną przekroczone granice prawne. W rzeczywistości rebranding urządzenia jest całkowicie uzasadnioną strategią marketingową – nawet książki są wydawane na różnych rynkach pod różnymi tytułami!

Poco M2 Pro, the "copycat" syndrome and does the consumer care? - oppo oneplus
Obraz: AndroidPit

Jest to argument, który nie pasuje jednak do kręgu krytyków i geeków (którego jesteśmy częścią, przyznajemy). I to też jest zrozumiałe. W końcu, jaki jest sens gadania o znaczeniu innowacji i miesięcy rozwoju produktu, jeśli na końcu masz zamiar podać coś, co wygląda strasznie podobnie do tego, co ma konkurencja, choć pod inną nazwą ? Stąd oburzenie w wielu kwartałach na Poco M2 Pro, który, jak wskazaliśmy, jest po prostu zbyt podobny do Redmi Note 9 Pro.

Konsumenci kochają naśladowców!

Dużym problemem i powodem, dla którego kopiowanie/inspirowanie/naśladowanie/czegokolwiek nigdy nie znika jest to, że nawet podczas oburzenia krytyków konsument wydaje się nie mieć z tym problemu.

Nie przeszkadza konsumentowi, czy produkt jest kopią czy oryginałem, o ile działa”, powiedział nam sprzedawca. “ Spójrz na filmy. Tak wiele piosenek i scen w filmach hindi jest skopiowanych z hollywoodzkich. Czy komuś to przeszkadza? Wy ludzie w prasie będziecie wygłaszać przemówienia o tym, że to jest złe, ale aam janta (zwykli ludzie) nadal będzie chodzić i oglądać!

Ale dlaczego marki tak często oskarżają się nawzajem o kopiowanie? Według wielu osób, bardziej chodzi o zwrócenie na siebie uwagi niż jakiekolwiek wyżyny moralne. „ Będą narzekać tylko podczas własnego startu lub podczas startu kogoś innego ” — powiedział nam jeden z dyrektorów ds. komunikacji. „ Zasadniczo chodzi o zdobycie punktów za brownie.

Jednak komercyjny wpływ tych punktów brownie, takich jakie są, nie wydaje się być duży. „ Słuchaj, konsumenci są naprawdę zadowoleni, że mogą otrzymać podobne urządzenie w niższej cenie ” – powiedział nam nasz sprzedawca detaliczny. „ Nikt nie powiedział „o nie, nie będziemy używać trybu portretowego na telefonach z Androidem, ponieważ jest jak Apple”. Prawie każdy chce wszystkiego, co mają inne telefony. Nikt nie zastanawia się, od kogo to skopiowano, gdy korzysta z funkcji. Taka jest prawda! Trudno się dziwić, że nie ma problemu z tym, że Poco M2 Pro wygląda i jest dopasowany prawie dokładnie tak, jak Redmi Note 9 Pro. „ Redmi Notes są wyprzedane, więc ludzie będą mieli jeszcze jedną opcję, która jest prawie taka sama, i tę samą cenę z lepszą ładowarką ” – to jego uzasadnienie.

Niesprawiedliwe, niezdrowe, ale czy można to naprawić?

Czy kopiowanie, czy jakkolwiek ludzie to nazywają, jest dobrą rzeczą tylko dlatego, że konsument na tym korzysta? Z moralnego punktu widzenia na pewno nie, bo w ostatecznym rozrachunku osoba lub marka, która wyszła z oryginalną innowacją, nie otrzymuje za to uznania. I na pewno wpływa to również na wiarygodność marki pod względem innowacyjności, choć znowu, w jakim stopniu wpływa to na sprzedaż, jest dyskusyjne. Cały proces prawdopodobnie zatrzyma się dopiero wtedy, gdy konsumenci zdecydują się na oryginały, a nie kopie, prawdziwe lub postrzegane. Niektórzy mogą powiedzieć, że może się to nigdy nie wydarzyć, ale oczywistym faktem jest to, że niektóre z najbardziej udanych urządzeń wszechczasów, takie jak iPhone i Moto RAZR, były w rzeczywistości szalenie innowacyjne. Konsumenci też od dawna byli gotowi zapłacić premię za usługę BBM BlackBerry, która bardzo różniła się od konkurencji. Nawet dzisiaj jedną z najlepiej sprzedających się konsol do gier jest Nintendo Switch, bardzo innowacyjne urządzenie, które pozwala płynnie przełączać się między dużymi i małymi ekranami.

Również w TechPP

Problem polega na tym, że chociaż innowacja może być rzeczywiście bardzo opłacalna, wymaga czasu i pieniędzy. I zawsze istnieje niebezpieczeństwo porażki. Ale jeśli spojrzysz na szanse, dla większych marek, hazard powinien być tego wart. Niestety problem polega na tym, że większość może ujść na sucho dzięki prostym rebrandingom lub klonom. „ Ciekawość zabiła kota, kopiowanie nigdy nie zabiło ” — powiedział nam cierpko dyrektor jednej z wiodących indyjskich marek smartfonów. „ Oczywiście chcielibyśmy tworzyć różne urządzenia. Ale znajdzie się ktoś, kto powie: „zamiast spędzać nad czymś miesiące, dlaczego nie zrobić czegoś takiego jak to, co zrobiła ta marka?”. W tym właśnie pojawia się problem. Jasne, każdy może twierdzić, że uwielbia Apple, ale ilu jest gotowych na taki szalony wysiłek – postawić wszystko na zaledwie kilka urządzeń każdego roku?

Potrzebne: sztuka innowacji i kredytowania

Co jest chyba największym powodem, dla którego niezbyt szlachetna sztuka kopiowania/czerpania inspiracji/cokolwiek istnieje do dziś – marki nie chcą zbytnio ryzykować w innowacjach, kiedy mogą ujść na sucho z klonowaniem konkurencji, dobrze o tym wiedząc konsument nie będzie się zbytnio przejmować tym, kto był tam pierwszy.

Poco M2 Pro, the "copycat" syndrome and does the consumer care? - steve jobs copycats

Byłoby oczekiwaniem zbyt wiele od marek, aby przestały „inspirować się” konkurencją do tego stopnia, że ​​kopiują ją z dnia na dzień, ale być może nieco większa przejrzystość w udzielaniu kredytu tam, gdzie jest to słuszne, byłaby dobra dla nas wszystkich. Zarówno Hugo Barra z Xiaomi, jak i Peter Chou z HTC otwarcie przyznali się do inspiracji Apple. Podwójna mowa o tym, że twierdzi się, że jest innowacyjny, a jednocześnie wydaje się klonować inny produkt, graniczy z nieuczciwością, która nigdy nie jest zdrowa dla żadnego związku. Z pewnością przyczyniłoby się to do zdrowszej atmosfery. Choć szczerze mówiąc, tego nie widzimy, ponieważ konsumentowi po prostu nie zależy na oryginalności tak bardzo, jak wielu z nas chciałoby w to wierzyć.

A może marki powinny zdać sobie sprawę, że bycie innowacyjnym się opłaca. A dawanie zasług innym też.

Brzmi zbyt optymistycznie? Wróćmy do początku. Ten cytat.

Dobrzy artyści kopiują, wielcy artyści kradną.

Nie ma dowodów na to, że Picasso kiedykolwiek to powiedział. Podobne rzeczy mówili inni ludzie, ale Jobs był na tyle innowacyjny, że przedstawił ich podsumowanie. I może sam o tym nie wiedział, ale dając kredyt komuś innemu (komuś, na kogo cytat idealnie pasował), faktycznie zwiększył jego wiarygodność. Dlatego być może nadal ją cytujemy.

Gdzieś tam lekcja. Ale czy ktoś to posłucha? Dopóki tego nie zrobią, ten kot o imieniu Copy będzie nadal siedział i mruczał z zadowoleniem, dopóki konsumenci i marki będą karmić go mlekiem i śmietaną!